20 kwietnia 2010

I pięknie, i śmiesznie (Ulf Stark, Jak tata pokazał mi wszechświat)

Tata doskonały. Znam takich ojców z niektórych książek i filmów. Guido Orefice z filmu "Życie jest piękne" Roberta Benigniego, który wraz ze swym synkiem trafia z transportem Żydów do Auschwitz i próbuje ocalić chłopca, opowiadając mu historię o tym, że pobyt w obozie zagłady jest grą, a zwycięzca, który uzyska tysiąc punktów, w nagrodę otrzyma czołg. Pragnie oszczędzić mu traumatycznych przeżyć, zneutralizować strach i uchronić go przed okrucieństwem holokaustu, ale przede wszystkim chce ocalić mu życie.  Opowiadając chłopcu o regułach funkcjonowania w obozie w kategoriach zawodów i walki o zwycięstwo, posługuje się językiem, który przemawia do wyobraźni i emocji dziecka. Nieludzki świat zostaje oswojony poprzez humor i dziecięcą wyobraźnię, nie tracąc nic ze swego tragizmu w oczach widza. 
Tata doskonały pojawia się w książce Georga Maaga "Ogród. Dobra opowieść na wielki smutek". W oczach Walentynki tata urasta do roli czarodzieja, którego fascynujące opowieści o życiu w ogrodzie (symbolizującym piękno wszechświata) sprawiają, że staje się on dla dziewczynki arkadią. Kiedy tata umiera, ogród ulega zagładzie, odzwierciedlając cierpienie i smutek bohaterki niepotrafiącej zaakceptować rozstania z ukochanym rodzicem i wspaniałym przyjacielem. 
Książkę Ulfa Starka "Jak tata pokazał mi wszechświat"  czytałam w kontekście powyższych opowieści. Z jednej strony tata jawi się tutaj jako autorytet, który pragnie wtajemniczyć syna w tajniki otaczającego go wszechświata.  Zapowiada się niezwykła przygoda, kiedy tata oznajmia chłopcu, że pokaże mu wszechświat. Ale z drugiej strony pojawiają się wątpliwości. Piękna kosmosu nie da się poznać w ciągu jednego wieczoru. Już na początku opowieści zostają zderzone ze sobą dwa spojrzenia na świat i dwie postawy wobec wspólnego przedsięwzięcia: spontaniczny zachwyt dziecka, jego nieokiełznana, wymykająca się ramom rozumu i regułkom naukowym ciekawość świata oraz  pragmatyzm taty, który zaplanował wycieczkę i stara się ściśle tego planu trzymać. Postawił sobie za cel pokazać dziecku wszechświat i dąży ku niemu z pragmatyczną konsekwencją dorosłych. W  książce Exupéry’ego Mały Książę mówi: "Dorośli są zakochani w cyfrach. Jeżeli opowiadacie im o nowym przyjacielu, nigdy nie spytają o rzeczy najważniejsze. Nigdy nie usłyszycie: Jaki jest dźwięk jego głosu? W co lubi się bawić? Czy zbiera motyle?. Oni spytają was: Ile ma lat? Ilu ma braci? Ile waży? Ile zarabia jego ojciec? Wówczas dopiero sądzą, że coś wiedzą o waszym przyjacielu".  Kiedy mały bohater książki Ulfa Starka pyta tatę, jak zimno jest we wszechświecie, słyszy precyzyjną odpowiedź: "263 stopnie mrozu".  Nie cytuję jej jedynie dlatego, by udowodnić, że tata Ulfa to typowy dorosły. To byłoby uproszczenie i spłycenie przesłania tej opowieści. Obaj mężczyźni: mały i duży, są bardzo ze sobą związani, widać, że łączy ich przyjaźń i więź emocjonalna. Wędrują na łąkę za miastem, trzymając się za ręce. Niejeden chłopiec chciałby mieć takiego tatę, który wraca z pracy i zamiast zasiąść przed telewizorem, zabiera syna na ekspedycję badawczą. Na męską przygodę.  Tata niemal cały czas zadziera głowę do góry i wpatruje się w niebo. Syn rozgląda się wokół. Dostrzega tyle ciekawych rzeczy, których tata nawet nie raczy zauważyć, gdyż wydają się mu takie banalne i zwyczajne, niegodne zainteresowania. Doskonale oddają te rozbieżności znakomite ilustracje Evy Eriksson: tata patrzy przed siebie albo w górę, na gwiazdy, pociąga go magia rzeczy odległych,  wzniosłych, zagubionych w makrokosmosie, chłopiec z kolei  rozgląda się wokół, fascynuje go dosłownie wszystko, również to, co znajduje się blisko, tuż pod nogami, najdrobniejszy element mikrokosmosu. Przyziemność też jest godna zbadania. Mały odkrywca zachwyca się źdźbłem trawy kołysanym na wietrze, pełznącym ślimakiem przyczepionym do kamienia, zaintrygowany przygląda się, jak rośnie oset na łące.
Przyziemność i wzniosłość. Tata z uniesieniem opowiada chłopcu o gwiazdach, sypie nazwami jak z rękawa, a chłopiec chłonie piękno rzeczy małych, ale niezwykłych. Kiedy tata się orientuje, że Ulf patrzy pod nogi, zwraca mu uwagę: "Masz patrzeć w górę!". Ale chłopcu wydaje się, że wszystkie gwiazdy zlewają się ze sobą. Żeby nie wydać się głupim, przytakuje tacie w jego zachwytach i uniesieniach. Ale tata zostaje szybko sprowadzony na ziemię. Wzniosłość zostaje zderzona z przyziemnością. Sacrum z profanum. Tata nie patrzył pod nogi i za karę wdepnął w... kupę. Dostało mu się za bujanie w obłokach. Taki duży, a taki niemądry. Oczywiście cała scena została potraktowana z przymrużeniem oka, ujawniając przy tym drugie dno opowieści. A po powrocie do domu chłopiec, zapytany przez mamę, jak było na wyprawie, odpowiada: "I pięknie, i śmiesznie". Dzieci wiedzą i rozumieją więcej, niż nam, dorosłym, się wydaje...
Książka została wyróżniona przez Komitet Ochrony Praw Dziecka.

wydawnictwo Zakamarki
 

28 komentarzy:

  1. Dokładnie tak. Wiedzą i rozumieją lepiej niż nam się wydaje.
    Jak zwykle doskonała recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szwedzcy autorzy wiedzą, co w dziecięcych duszach piszczy... . Nie tylko oni, ale tyle cud książek dla milusińskich u nich powstało. Może to kwestia klimatu? Zimno sprzyja? Długie zimowe wieczory pomagają? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bazyl,
    ja mam takie tytuły, które chciałabym mieć na stałe pod ręką. M.in. tę książkę. Niestety, muszę ją odesłać Monice [Monika (Czytanki-przytulanki), dziękuję za pożyczenie]. ;-) Ale przymierzam się do zakupu.

    Nivejko,
    ja niestety czasem łapię się na tym, że postępuję jak tata Ulfa. Ale na szczęście potrafię się zreflektować. Przynajmniej tak mi się wydaje. Ciekawe, co o tym sądzi Tatianka. :)

    Anulko,
    Twoje opowieści są równie ciekawe. Już pisałam, że masz ogromną wyobraźnię. Jak reagują na nie dzieci? :) Próbowałaś je zilustrować?

    OdpowiedzUsuń
  4. Zilustrować bajki oczywiście, nie dzieci. ;-))

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachwyciłam się ilustracjami i recenzją, a jakże :)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Życie jest piękne" Roberta Beniniego to jeden z moich najukochańszych filmów. W ubiegłe wakacje byliśmy w Arezzo, które jest dumne z tego, że stanowiło tło wydarzeń tej niezwykłej opowieści. W kilku miejscach widzieliśmy tablice informacyjne, objaśniające, jaką rolę dana budowla odgrywała w filmie.
    Ogromnie się cieszę, że napisałaś (jak zwykle pięknie!) o tej książce, bo mamy ją na liście pozycji do kupienia dla naszej Alusi (brataniczka & chrześniczka). Zakamarki są jednak niezawodne.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż się przestraszyłam, że chcesz coś Monice wysyłać, ale tu uwidacznia się mój egocentryzm ;)

    Czy Ty czytasz jakieś nieładne książki?
    Ta też zdaje się być piękna i ciekawa. Świat widziany oczami dziecka, coś pamiętam, ale jakby przez mgłę. Świat był prosty, bo oczywisty. Jaki był, taki był- w pełni zaakceptowany.
    Dorosłość tylko kłóci nas ze światem.
    Czemu tracimy wrażliwość dziecka, czyżby to wychowanie? Schemat szkolny i wychowawczy? A może trzeba coś zmienić?

    OdpowiedzUsuń
  8. Margo,
    naszej Tatiance też podobały się ilustracje. Nie ukrywam, że i ja lubię na nie spoglądać. Zwłaszcza ta z głębokim niebem na głowami bohaterów ma jakiś mistyczny akcent, chociaż to tylko rysunki do książki dla dzieci.

    Lirael,
    zazdroszczę Ci tej podróży do Arezzo... oglądając film (wiele razy), odnosiłam wrażenie, że to urokliwa niewielka miejscowość. :-) Film jest także jednym z moich ulubionych. Poza tym przepadam za Roberto Benignim - aktorem. Jego entuzjazm i uśmiech jest zaraźliwy. :-) A książkę naprawdę polecam. Tatiance szalenie się spodobała. :)

    Monika,
    a tak po prawdzie - to chcę, ale nie tę książkę, bo Twoja pociecha to już inna kategoria wiekowa. ;-)
    To prawda: dorosłość często pozbawia nas spontanicznej radości dziecięcego zachwytu nad światem. Ale Benigni jest chyba tego zaprzeczeniem. Dla mnie to takie duże dziecko. Jak on potrafi się cieszyć! Cudownie.
    Książka dla dzieci, ale dała mi sporo do myślenia. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jolanto, dzięki za milusie słowa ;-). Do rysowania mam dwie lewe ręce, ale w domciu wyrosła mi zdolna bestia. Trzymam kciuki za jej plany życiowe - tzn. studia na ASP (a matura już za moment, brrr). Obiecała, że w razie czego pomoże, jak już "odzyska" czas... :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. ... a jeśli o Roberto Benignim mowa, moje córciaki uwielbiają go w roli Pinokia oraz - nie pamiętam jak się zwał ten Rzymianin - w filmie "Asterix i Obelix kontra Cezar" :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aniu, zatem trzymam kciuki za wyniki na maturze córki. Powodzenia. Benigni jako Pinokio jest bezbłędny. :-) Często oglądamy tę filmową opowieść. Ku uciesze Tatianki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Coś jest w tym rozglądaniu...na spacerach z moim Igorkiem widac róznicę perspektyw. Ja pokazuje drzewa i zielone liscie, a on bada dziurki w chodniku i widzi mrówki. Ja myje okno i patrze w niebo a on widzi muszki i robaczki pełzajace po szybie. na szczęście motyle dostrzegamy i zachwycamy się wspólnie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Magda, ja także na taki mechanizm zwróciłam uwagę, przebywając w towarzystwie mojej trzyletniej córeczki. :-) Coś w tym jest.

    OdpowiedzUsuń
  14. Znowu zachęcasz Jolu do fajnej książki i na pewno skorzystam a raczej Młoda...zgadzam się, że wrażliwość dziecięca jest całkiem inna od naszej dorosłej...doświadczyłam tego mocno na ostatnim wyjeździe w głuchą wieś...po kilku próbach przestałam 3 -latce pokazywać różne rzeczy, czekałam co ona znajdzie i zachwycałam się razem z Nią np sterta kamieni i kamyczków na żwirowanej drodze, które do dziś leżą misternie ułożone koło jej łóżeczka - bo to przecież skarb!Pozdrawiam wiosennie

    OdpowiedzUsuń
  15. Aga, witaj. :) Sama łapię się nad tym, ile się mogę nauczyć od własnej córci. Ostatnią manią związaną ze zbieractwem skarbów jest gromadzenie patyczków. Jakież one niezwykłe! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Obraz dociera do dziecka najpierw, więc tutaj ilustratorka stworzyło dzieło sztuki i to mi bardzo odpowiada, w końcu kupuję książki dla dzieci w prezentach, więc jest alternatywa, kolejna z resztą i dzięki Tobie :)

    buziole

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja znam takiego tate osobiście :)
    Nie dość, że wygrał prawo do opieki nade mną, kiedy nikt inny nie chciał, to jeszcze sam będąc po udarze, wychował mnie i wyprowadził na ludzi... No może nie całkiem, bo jestem krzyżówką Muminka i Chewbacci, ale jak dla mnie - Jest Bohaterem! :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak było na wyprawie przez życie z moim Tatą? "Pięknie i śmiesznie"! I teraz gdy Go wspominam, jest tak samo. I będzie już zawsze :)W pamięci i w sercu.

    OdpowiedzUsuń
  19. Margo,
    polecam. To naprawdę ciekawa propozycja. A te ilustracje... uwodzą. :)

    Anhelli,
    bardzo często wspominasz swojego Tatę, choćby w jednym zdaniu. Zwróciłam na to uwagę wiele razy, czytając Twoje posty. Mój Tata był bardzo zapracowany (i wciąż jest, z dala od Polski)i może nie było tak pięknie, ale czasem bywało śmiesznie. Za to obserwując Grzegorza, jestem pewna, że tata jest dla naszej Tatianki bohaterem. Co mnie szalenie cieszy. :)

    Beatko,
    pięknie wspomnienia. Jestem przekonana, że to, co w nas najważniejsze, przekazali nam rodzice. Nie szkoła, nie koledzy czy koleżanki, ale mama i tata. O ile czynią to dobrze, te podstawy w nas są piękne. Gorzej, jeśli oboje zaniedbują malucha i mała istotka wynosi z domu zło, smutek i poczucie bycia nikomu niepotrzebnym, niekochanym... Przypomina mi się książka "Gnój" Kuczoka i jej ekranizacja "Pręgi". Bardzo poruszające opowieść.

    OdpowiedzUsuń
  20. Piękna recenzja Jolu, i książka cudownie ilustrowana. Pamiętam jak letnimi wieczorami leżeliśmy na trawie, opowiadając juniorowi co tez tam na tym niebie widać, jego pytania nagrywaliśmy na przenośny magnetofon bo chcieliśmy zatrzymać czas. Nadal lubię ich słuchać - i uwielbiam "wykład" o pasie Oriona, który mały przerwał bardzo poważnym pytaniem -
    "Czy pan kosmonauta może wziąć misia w kosmos?" :))Sprowadziło nas to na ziemię:))))
    A na marginesie - nasz syn dalej spogląda w niebo, i podziwia je z bliższej odległości niż w dzieciństwie. Mówi, że dotyka chmur...:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ciekawy tekst i spostrzeżenia. Ojcowie... kilkuwymiarowy temat, a jakże ważny w życiu, szczególnie młodego człowieka.
    PS. Podziwiam osiągnięcia, gdybym tak zdobyła kiedys choćby najmniejsze doświadczenie, byłoby super...

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak strasznie płakalam na tym filmie Zycie jest piękne, że do tej pory, jak ktoś o nim wpsomina, to mi się slabo robi.
    Rola ojca w życiu dziecka jest bardzo ważna, pewne rzeczy dobrze są przyswajane, kiedy podane przez mężczyznę. Oczywiscie, kiedy go nie ma, to trudno, nie jest to wcale koniec świata, ale kiedy jest, obrazek ma wszystkie kolory świata.
    Mam do Ciebie prosbę. Będę kupowała książki do polskiej biblioteki w Irlandii, pieniędzy mam nie za wiele, więc nie moge sobie pozwolić na nietrafione tytuły, chcialabym kupic kilka fajnych ksiażeczek dla dzieci w wieku 5-7/8, możesz mi podrzucic kilka tytułów? Moje dzieci już duże, a tyle nowości na rynku, kiedy nie można zajrzeć do srodka, trudno wyrokować, która będzie wartościowa i interesująca dla takich dzieciaczków. Jak będziesz miała chwilę, wyślij mi prosze na maila kasia.eire@gazeta.pl kilka podpowiedzi. Bardzo bys mi pomogła. Albo wskaż może, kto inny, z blogowiczek o dziecięcych ksiażeczkach, by mi pomogła w tym względzie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Czarny Pieprzu,
    podejrzewam, że gdyby ta książka została napisana kilkanaście lat temu i gdybyś ją czytała swojemu synowi, na pewno przypadłaby mu do gustu. Ilustracje i mnie zachwyciły. Super, że macie takie "pamiątki", które są zapisem waszych rozmów filozoficznych z małym dociekliwym badaczem wszechświata. :-)) No i zobacz, pasja pozostała do dzisiaj. Coś jednak w tym jest, że to, co dziecko wynosi z domu, kształtuje go na zawsze. Pozdrawiam ciepło.

    Bitter pill,
    dziękuję za odwiedziny i za komentarz. U nas bez taty ani rusz. Dla naszej Tatiany tata jest mistrzem ceremonii, dźwigiem, ciężarówką z przyczepą, niedźwiedziem, wilkiem, koniem itd. I po prostu najukochańszym tatą pod słońcem. :)

    Kasiu,
    ja także bardzo ten film przeżyłam i sporo sobie popłakałam podczas seansu. Zresztą oglądałam go wiele razy i za każdym razem te emocje i wzruszenia są bardzo silne. Niesamowity obraz. Łączy w sobie tak rozpięte reakcje: od śmiechu do łez. I mimo tragizmu, koszmaru holokaustu, do którego nawiązuje, pozostawia w człowieku ogromną nadzieję i optymizm. Coś niesamowitego...
    O książkach napiszę w mejlu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Książki nie znamy, choć nam się marzy mieć ją na półce i pewnie w końcu rozbijemy świnkę. Natomiast wspomniałaś film „Życie jest piękne”. Kiedyś o mały włos nie pokłóciłam się z dobrym znajomym na temat tego filmu. Twierdził, że pewne poważne rzeczy trzeba traktować bardzo poważnie. Czego ja nie mogłam zrozumieć, ponieważ właśnie ten inny sposób ukazania Holocaustu wydał mi się bardzo poważny, wzruszający i bardziej trafił do mnie bardziej, niż niejeden dokument, który o tych rzeczach mówi wprost. Nie mogłam po tym filmie dojść do siebie, a przykład tej jednej ludzkiej tragedii wydał mi się tak przeogromny, że nie byłam w stanie jej ogarnąć. Czasem myślę, że łatwiej mówić o milionach niż o jednym człowieku, dwóch , trzech. Pamiętam też, że chciałabym, by ojciec moich dzieci był choć trochę podobny do głównego bohatera. A co do książki – dobrze, że coraz więcej książek o tatach, bo w porównaniu z liczbą literatury o mamach, faktycznie ojcowie mogą poczuć się dyskryminowani.

    OdpowiedzUsuń
  25. ciekawe ilustracje... takie "senne"..

    OdpowiedzUsuń
  26. be.el. dziękuję za piękny komentarz. Film jest wstrząsający, mimo otoczki tak specyficznego poczucia humoru. Poruszający. Wspaniały.
    Książek i filmów o tatach nigdy dosyć. ;-) Musi być jakaś równowaga zachowana. :)

    Pani Iwono, te ilustracje faktycznie robią wrażenie. :) Mnie ujęły. Doskonale dopełniają całej historii.

    OdpowiedzUsuń
  27. Swietna ksiazka z pieknymi ilustracjami mam ja w biblioteczce.To jednyna pozycja o tatatch ;)Narazie moj maluch lubi jak mu pokazuje obrazki ale niebawem przyjdzie czas na czytanie.Szwedzi maja piekne ksiazki dla dzieci bardzo bogate w ilustracje na Polskim rynku niestety malo mamy fajnych pozycji dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz. :-)