9 lipca 2017

Na kłopoty... Carnegie. "Jak przestać się martwić i zacząć żyć"

Poznaj samego siebie

Nie jestem zachłanną czytelniczką poradników i książek z dziedziny rozwoju osobistego, niemniej bliskie mi są takie wartości, jak potrzeba pracy nad sobą, samodoskonalenie i chęć poznawania samego siebie. Być może właśnie dlatego z ciekawością sięgnęłam po klasyka z kręgu literatury motywacyjnej, debiutując jako czytelniczka tego typu przewodników. Przyznaję, że dałam się porwać narracji obfitującej w wiele budujących przykładów zaczerpniętych z życia podziwianych przez ludzkość przywódców, myślicieli, polityków i artystów, ale też zwykłych ludzi, którzy będąc na dnie, znaleźli w sobie siłę i determinację, by przezwyciężyć życiowy kryzys oraz odnaleźć wolę walki z własnymi ograniczeniami, często na przekór niesprzyjającym okolicznościom i wbrew negatywnym nawykom  myślowym zakorzenionym w ich umysłach. Bywa, że trudne okoliczności stawiają nas pod ścianą i zmuszają do całkowitego przewartościowania dotychczasowej postawy. A to z kolei prowokuje do pracy nad sobą i przyjrzenia się sobie wnikliwiej i dogłębniej. Jak mawiał Sokrates, a za nim niemiecki pisarz Hermann Hesse, człowiek wzrasta, dokonując systematycznej introspekcji i poznając samego siebie.

Jakość twoich myśli to jakość twojego życia

Zaprezentowane historie mobilizują do pracy nad jakością swoich myśli. Carnegie niejednokrotnie zresztą przekonuje, że jakość naszego życia zależy bezpośrednio od naszej mentalności, od sposobu naszego myślenia i nastawienia. Nikogo chyba nie zaskoczę, jeśli dodam, że utożsamiam się z tą tezą i wiele razy doświadczyłam jej na własnym przykładzie. Pozytywne myślenie i konstruktywne nastawienie niejednokrotnie pomagały mi przetrwać życiowe zakręty. A takich nie brakowało w moim życiu...

Zamartwianie się jest jak nałóg. Należy z nim zerwać

Dale Carnegie uwiadamia, że zamartwianie się to nałóg, od którego można się uzależnić jak od palenia papierosów. Ten destrukcyjny nawyk odbiera nam spokój, radość życia, wpędza w bezsenność i nierzadko prowadzi do utraty zdrowia. Ludzie uzależnieni od zamartwiania się są coraz bardziej zmęczeni, żyją w ciągłym napięciu, pełni obaw i lęków, sparaliżowani bezsilnością i frustracją. Carnegie w młodości również wpadł w szpony tego zgubnego nałogu, dlatego doskonale wie, jak niszczycielski wpływ na ludzkie życie ma tendencja do poddawania się czarnym myślom.  "W 1909 roku byłem najnieszczęśliwszym facetem w Nowym Jorku. [...] Nienawidziłem swojej pracy. Nienawidziłem życia w małym, pełnym karaluchów mieszkaniu na 56. Zachodniej. Nienawidziłem tanich restauracji, w których się stołowałem. Też było w nich pełno karaluchów". Zamiast pogrążać się w poczuciu beznadziei oraz tracić energię na zamartwianie się i rozpamiętywanie życiowych porażek, postanowił zrobić coś konkretnego: rzucił pracę, której nienawidził, i podjął studia. Zdecydował się zostać nauczycielem. Jego życie zmieniło się diametralnie. Decyzja zaważyła na całej egzystencji autora. Zaowocowała m.in. tym, że z biegiem czasu został mentorem, mówcą i pisarzem, a jego poradniki sprzedawały się w milionach egzemplarzy. Jeden odważny, być może ryzykowny krok, jedna radykalna zmiana, i z czasem okazuje się, że warto postawić wszystko na jedną kartę. Przełamać obawy przed zmianą, która sprawi, że porzucimy strefę komfortu, tylko pozornie bezpieczną i napawającą złudnym poczuciem bezpieczeństwa. W rzeczywistości życie pod presją niechcianego, ale oswojonego "tu i teraz" napełnia nasze istnienie frustracją i beznadzieją, doprowadzając do depresji, a w najgorszym przypadku nawet do śmierci.

Przestań się martwić rzeczami, na które nie masz wpływu [Epiktet]

Nie teoria, nie przynudzanie, nie moralizowanie, lecz konkretne przykłady. To największa zaleta tej książki. Nie jest łatwo uwolnić się od zmartwień. I wiedzą o tym tysiące ludzi. Carnegie przemawia do naszej wewnętrznej motywacji, powołując się na historie osób, które zanim osiągnęły sukces, a nierzadko popularność i sławę, musiały odbić się od dna i przewartościować dotychczasowe myślenie. O konieczności zerwania z nałogiem zamartwiania się przekonali się m.in. sir William Osler [zanim został słynnym profesorem w Królewskiej Katedrze Medycyny w Oxfordzie], generał Grant, Frank Bettger [zanim stał się najsłynniejszym agentem ubezpieczeniowym w Ameryce], Winston Churchill, Beniamin Franklin, Abraham Lincoln, Eleanor Roosevelt, Rudyard Kipling, Jonathan Swift, Henry Ford,  John D. Rockefeller, Georg Gershwin, Charlie Chaplin, Emerson i wielu, wielu innych ludzi, których autor poznał osobiście i którzy podzielili się z nim swoimi historiami. Większość z nich, zanim uwolniła się od zmartwień, przejmowała się drobiazgami oraz zamartwiała rzeczami, na które nie miała wpływu.

Złota recepta na zmartwienia

Każda z przywołanych w książce postaci stosowała się do sprawdzonej przez siebie metody na pozbycie się zmartwień. Poszukiwanie złotej recepty wymusiło na nich samo życie. Niszcząc ciało i umysł niepokojem, frustracją, nienawiścią, niechęcią i strachem, doprowadzili swoje istnienie do punktu zwrotnego, w którym mogli albo ostatecznie ulec autodestrukcji, albo radykalnie uwolnić się od negatywnego nawyku niszczącego ich życie. Z reguły na właściwą drogę naprowadzał ich impuls wywołany spotkaniem z inspirującym człowiekiem bądź otarcie się o samobójstwo lub śmierć z wyczerpania. Punkt krytyczny zmieniał perspektywę. Co łączy wszystkie przywołane metody walki z zamartwianiem się? Można je sprowadzić do jednej ponadczasowej recepty, której poszczególne zalecenia czytelnik znajdzie na końcu każdego rozdziału książki:
1. Żyj odgrodzony od przeszłości i przyszłości. Nie przejmuj się tym, co będzie. Po prostu żyj od poranka do zmierzchu.
2. Kiedy dopadną cię kłopoty, wypróbuj niezawodną formułę:  Przemyśl, jakie mogą być najgorsze konsekwencje tego, co się wydarzyło. Przygotuj się psychicznie na ich przyjęcie. Potem spokojnie próbuj to, co się da, ocalić od najgorszego, które twój umysł już przecież przyjął.
3. Nie zapomnij, że zdrowie jest najwyższą ceną, jaką możesz zapłacić za zmartwienia. Ci, którzy nie potrafią walczyć ze zmartwieniem, umierają młodo. 
4. Oto zestaw pytań, na jakie musisz sobie odpowiedzieć: Czym właściwie się martwię? Co mogę zrobić w tej sprawie? Co zamierzam zrobić? Kiedy zamierzam zacząć to robić? 
5. Zajmij się czymś. Człowiek zmartwiony musi dać się pochłonąć pracy, inaczej uschnie z depresji. Działanie jest jedną z najlepszych terapii, jakie kiedykolwiek wymyślono na zmartwienia.
 6. Nie pozwól, by martwiły cię drobiazgi, którymi w ogóle nie powinniśmy zaprzątać sobie głowy. Życie jest za krótkie, aby było małe. Nie pozwól, aby drobiazgi, te małe robaki toczące nasze umysły, zniszczyły twoje szczęście.
7. Przyjrzyj się  faktom. Spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie: Na ile prawdopodobne jest, że to, czym się martwię, kiedykolwiek się wydarzy? 
8. Musisz pogodzić się z tym, co nieuniknione. Przyjąć to i zaakceptować. Jeśli wiesz, że zupełnie nie masz wpływu na sytuację, powiedz sobie: Tak jest i nie może być inaczej.
9. Co się stało, to się nie odstanie. Nie próbuj piłować wiórów.  
10.  Myśl i działaj radośnie, a będziesz radosny.
11. Nie próbuj wyrównywać rachunków z wrogami, ponieważ siebie samego skrzywdzisz znacznie bardziej niż ich. Nigdy nie trać nawet minuty na myślenie o ludziach, których nie lubisz.
12. Zamiast zamartwiać się niewdzięcznością, nie oczekuj jej. Jedyna droga do szczęścia prowadzi nie przez zasługiwanie na wdzięczność, lecz przez dawanie dla samej radości dawania. Pamiętaj, że wdzięczność należy hodować. Jeśli chcemy, aby nasze dzieci potrafiły okazywać wdzięczność, musimy je tego nauczyć. 
13.  Licz swoje błogosławieństwa, nie kłopoty.
14. Nie naśladuj innych. Poznaj siebie i bądź sobą. 
15. Kiedy los podsuwa ci sęk, upiecz z niego sękacz. 
16. Zainteresuj się pomaganiem innym, by zapomnieć o sobie. Codziennie zrób dobry uczynek, który rozjaśni czyjąś twarz uśmiechem. Dziel się tym, co masz, z innymi.

Jak nie przejmować się krytyką

Najbardziej przemówiły do mojej świadomości rady dotyczące radzenia sobie z krytyką. Dlaczego? Ponieważ mam z tym problem. Lęk przed krytyką innych często powstrzymuje mnie przed zrobieniem lub powiedzeniem tego, na co mam ochotę i z czym się utożsamiam. Wiem, że to sprawia, iż moje życie jest połowiczne. Wiele decyzji podejmuję pod presją takiego właśnie mechanizmu: Nie chcę, żeby było jej/jemu przykro. Ale co z moim samopoczuciem? Przecież to ja potem czuję się nieszczęśliwa i jestem na siebie zła. I nikt nie zawraca sobie głowy tym, co się ze mną dzieje i co czuję. Dale Carnegie, powołując się na historie prawdziwych ludzi, proponuje takim osobom jak ja pewne sprawdzone rozwiązanie. Warto wiedzieć, że:
1. Złośliwa krytyka jest często ukrytym komplementem. Nierzadko oznacza, że wzbudzasz zazdrość. Pamiętaj, że nikt nie kopie tylko zdechłego psa!
2. Staraj się robić wszystko najlepiej, jak potrafisz, a potem rozłóż nad sobą parasol: ci, którym to potrzebne, niech cię potem opluwają.
3. Zapisuj wszystkie głupstwa, które popełniłeś, aby umożliwić sobie samokrytykę. Ponieważ sen o własnej doskonałości musisz od razu umieścić na tej liście, poproś innych o szczerą, uczciwą, obiektywną i konstruktywną krytykę. 

Nie bądź starym zrzędą

Przyjemnie jest czytać poradniki, trudniej się do nich stosować. Na pewno dodają skrzydeł i napełniają pozytywną energią. To doskonała lektura dla tych, którzy szukają motywacji do działania, światełka w tunelu i odstresowania po ciężkim dniu. A jeśli komuś nie uda się wcielić w życie żadnej ze wskazówek wyczytanych u Carnegiego, może zapamięta chociaż jedną banalną refleksję, np. taką jak ta:
Martwiłem się bardzo, że nie mam butów, dopóki nie spotkałem na ulicy człowieka bez nóg. 
Może dzięki kilku złotym myślom zaczerpniętym z banalnego poradnika zdeklarowany malkontent nie stanie się kiedyś starym zrzędą.

Dale Carnegie, Jak przestać się martwić i zacząć żyć, Studio EMKA 2005