Pewnego dnia nasze wnuki będą chodziły do muzeów, aby dowiedzieć się, czym była bieda (Muhammad Yunus). Brzmi pokrzepiająco. Słowa bangladeskiego reformatora, laureata Pokojowej Nagrody Nobla z 2006 roku, powinny napawać otuchą. A jednak... wywołują gorycz. Niedowierzanie. Na biedę choruje w Polsce aż 21% społeczeństwa, a przecież nasz kraj zalicza się do państw cywilizowanych. W Polsce różnica w zarobkach między ludźmi najbiedniejszymi a bogatymi jest prawie czternastokrotna, największa ze wszystkich krajów UE. Dla porównania: w Danii ta różnica wynosi 1:10, w Szwecji 1:5. O ironio. "Jeśli na ulicy widzisz pięć osób, to przeważnie jednej z nich nie starcza na rzeczy najpotrzebniejsze do życia" [s. 6].
"Nie będzie można osiągnąć trwałego pokoju, dopóki duże grupy ludności nie znajdą sposobu na wydostanie się z nędzy" (Komitet Noblowski 2006). Pobożne życzenie. Tym bardziej że w wielu miejscach na świecie pielęgnuje się przepaść między biednymi i bogatymi. Segregacja społeczna służy interesom ludzi bogatych. Są szkoły dla bogatych. Są dzielnice dla bogatych. Kluby dla zamożnych. Są miejsca zarezerwowane dla bogatych. Jest pogoda dla bogaczy – biednym wstęp wzbroniony. W Polsce są już widoczne jej oznaki i odczuwalne jej skutki. W książce symbolem segregacji staje się wysoki płot. Oddziela on osiedla zamieszkiwane przez biednych od ekskluzywnych apartamentowców. Po dwóch stronach toczy się życie: sąsiadują ze sobą bieda i zbytek. Anka reprezentuje sferę ubogich. Jest świadoma ogromnej przepaści, która dzieli ją od dzieci zamieszkujących po drugiej stronie wysokiego płotu. Lubi obserwować ich świat. Wyobrażać sobie, że kiedyś przeprowadzi się do jednego z pięknych, przytulnych apartamentów z kolorowymi firankami w oknach. Dzieci uwielbiają fantazjować, a widok luksusowego świata za płotem staje się pożywką dla wyobraźni wielu z nich. A czy jest odwrotnie? Czy dzieci z bogatych domów są świadome istnienia ludzi, którym brakuje na rzeczy najbardziej niezbędne do życia? Na buty. Na obiad. Na czynsz. Na węgiel do ogrzania mieszkania. Z książki wynika, że większość bogatych dzieci nie zdaje sobie sprawy z istnienia zjawiska biedy. A jeśli nawet są jej świadome, wynoszą z domu wpajane im przez rodziców poczucie wyższości i pogardy dla ludzi biednych. "Bieda. Przewodnik dla dzieci" demaskuje stereotypy pogłębiające piętno ubóstwa. Bogaci, zwłaszcza dzieci z bogatych domów, mogą je widzieć powierzchownie, nie wnikając w jego przyczyny, uwarunkowania i nie czując odpowiedzialności za taki stan rzeczy. Biedny to darmozjad. Nieudacznik. Alkoholik. Leń... Biedny jest sam sobie winien... Wygodna wymówka, która trąci mentalnością Izabeli Łęckiej, bohaterki "Lalki" Bolesława Prusa. Jeszcze trochę, a zaczniemy wierzyć, że bieda jest karą za grzechy. Chociaż coś w tym jest, jeśli spojrzymy na biedę jako na coś, co jest dziedziczone z pokolenia na pokolenie. Trudno wyrwać się z błędnego koła ludziom, których dziadkowie, a później rodzice zmagali się z ubóstwem. Bieda determinuje losy kolejnych pokoleń. Książka wyjaśnia ten mechanizm w bardzo przystępny i obrazowy sposób, uświadamiając, że dzieci wychowywane w ubóstwie mają niskie poczucie własnej wartości, niewielką siłę przebicia, nikłą motywację, niskie ambicje, co wynika m.in. z tego, że brakuje im wzorców do naśladowania, jeśli otaczają ich ludzie pogrążeni w poczuciu beznadziei i rezygnacji, ludzie, którzy często za ciężką pracę otrzymują marne wynagrodzenie i nie są w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb swojej rodziny. Dzieci biedne cierpią nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim moralnie. Wstyd. Poczucie wykluczenia. Upokorzenie. Poczucie winy. Taki bagaż jest najtrudniejszy do przezwyciężenia. Pozostaje w człowieku na całe życie. Przytłacza i podcina skrzydła. Znieczulica i pogarda potęgują jeszcze taki stan rzeczy. To bardzo trudny, delikatny temat. Wielkim wyzwaniem, zwłaszcza w dobie galopującego konsumpcjonizmu, jest takie wychowanie dziecka, aby umiało odnaleźć w sobie współczucie zamiast pogardy, chęć pomocy zamiast poczucia wyższości i samozadowolenia, zrozumienie zamiast obojętności i cynizmu.
Anka wstydzi się przyznać, że jest biedna. Większość dzieci w jej klasie ma prawie wszystko. Jej koleżanki lubią się przechwalać drogimi zabawkami. Czy zdają sobie sprawę z tego, że komuś , kto jest w takiej sytuacji jak Anka, może być bardzo przykro? Czy zastanawiają się, dlaczego Piotrek, kolega Anki z bloku, nie chodzi od tygodnia do szkoły? Jak zareagują, gdy dowiedzą się, że po prostu się wstydzi, bo został wyśmiany przez bogatych kolegów? Być może ich marzenia ograniczają się jedynie do zakupu kolejnego gadżetu reklamowanego w telewizji. Posiadanie najmodniejszej konsoli do gry komputerowej jest szczytem ich marzeń. A Anka? O czym marzy ktoś taki jak Anka? Aby się tego dowiedzieć, warto sięgnąć po "Biedę. Przewodnik dla dzieci". Książka odwołuje się nie tylko do wrażliwości czy poczucia odpowiedzialności, ale też do faktów – dostarcza rzetelnej wiedzy na temat tego, co należy zrobić, aby pokonać biedę. Jak z nią walczyć? Uświadamia, co to jest polityka społeczna i z jakich wzorców powinna czerpać, aby bieda stała się muzealnym przeżytkiem. Punktem odniesienia stają się tutaj takie kraje, jak Szwecja, Norwegia, Finlandia czy Dania, w których za sprawą wielu programów społecznych udało się zlikwidować wielkie płoty dzielące mieszkańców na biednych i bogatych. Ale przede wszystkim wywołuje wstrząs. Otwiera oczy. Burzy nasz uporządkowany, wygodny świat. Każe podnieść głowę i spojrzeć poza wysoki płot. "Zrozumienie drugiego człowieka to jedyna rzecz, której polityka społeczna nigdy nie zastąpi. To naprawdę ważne" [s. 33].
Lektura obowiązkowa!
Publikacja opracowana w ramach Europejskiego Roku Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym