23 stycznia 2011

Pogoda dla bogaczy... "Bieda. Przewodnik dla dzieci"

Pewnego dnia nasze wnuki będą chodziły do muzeów, aby dowiedzieć się, czym była bieda (Muhammad Yunus). Brzmi pokrzepiająco. Słowa bangladeskiego reformatora, laureata Pokojowej Nagrody Nobla z 2006 roku, powinny napawać otuchą. A jednak... wywołują gorycz. Niedowierzanie. Na biedę choruje w Polsce aż 21% społeczeństwa, a przecież nasz kraj zalicza się do państw cywilizowanych. W Polsce różnica w zarobkach między ludźmi najbiedniejszymi a bogatymi jest prawie czternastokrotna, największa ze wszystkich krajów UE. Dla porównania: w Danii ta różnica wynosi 1:10, w Szwecji 1:5. O ironio. "Jeśli na ulicy widzisz pięć osób, to przeważnie jednej z nich nie starcza na rzeczy najpotrzebniejsze do życia" [s. 6].

 "Nie będzie można osiągnąć trwałego pokoju, dopóki duże grupy ludności nie znajdą sposobu na wydostanie się z nędzy" (Komitet Noblowski 2006). Pobożne życzenie. Tym bardziej że w wielu miejscach na świecie pielęgnuje się przepaść między biednymi i bogatymi. Segregacja społeczna służy interesom ludzi bogatych. Są szkoły dla bogatych. Są dzielnice dla bogatych. Kluby dla zamożnych. Są miejsca zarezerwowane dla bogatych. Jest pogoda dla bogaczy – biednym wstęp wzbroniony. W Polsce są już widoczne jej oznaki i odczuwalne jej skutki. W książce symbolem segregacji staje się wysoki płot. Oddziela on osiedla zamieszkiwane przez biednych od ekskluzywnych apartamentowców. Po dwóch stronach toczy się życie: sąsiadują ze sobą bieda i  zbytek. Anka reprezentuje sferę ubogich. Jest świadoma ogromnej przepaści, która dzieli ją od dzieci zamieszkujących po drugiej stronie wysokiego płotu. Lubi obserwować ich świat. Wyobrażać sobie, że kiedyś przeprowadzi się do jednego z pięknych, przytulnych apartamentów z kolorowymi firankami w oknach. Dzieci uwielbiają fantazjować, a widok luksusowego świata za płotem staje się pożywką dla wyobraźni wielu z nich. A czy jest odwrotnie? Czy dzieci z bogatych domów są świadome istnienia ludzi, którym brakuje na rzeczy najbardziej niezbędne do życia? Na buty. Na obiad. Na czynsz. Na węgiel do ogrzania mieszkania. Z książki wynika, że większość bogatych dzieci nie zdaje sobie sprawy z istnienia zjawiska biedy. A jeśli nawet są jej świadome, wynoszą z domu wpajane im przez rodziców poczucie wyższości i pogardy dla ludzi biednych. "Bieda. Przewodnik dla dzieci" demaskuje stereotypy pogłębiające piętno ubóstwa. Bogaci, zwłaszcza dzieci z bogatych domów, mogą je widzieć powierzchownie, nie wnikając w jego przyczyny, uwarunkowania i nie czując odpowiedzialności za taki stan rzeczy. Biedny to darmozjad. Nieudacznik. Alkoholik. Leń... Biedny jest sam sobie winien... Wygodna wymówka, która trąci mentalnością Izabeli Łęckiej, bohaterki "Lalki" Bolesława Prusa. Jeszcze trochę, a zaczniemy wierzyć, że bieda jest karą za grzechy. Chociaż coś w tym jest, jeśli spojrzymy na biedę jako na coś, co jest dziedziczone z pokolenia na pokolenie. Trudno wyrwać się z błędnego koła ludziom, których dziadkowie, a później rodzice zmagali się z ubóstwem. Bieda determinuje losy kolejnych pokoleń. Książka wyjaśnia ten mechanizm w bardzo przystępny i obrazowy sposób, uświadamiając, że dzieci wychowywane w ubóstwie mają niskie poczucie własnej wartości, niewielką siłę przebicia, nikłą motywację, niskie ambicje, co wynika m.in. z tego, że brakuje im wzorców do naśladowania, jeśli otaczają ich ludzie pogrążeni w poczuciu beznadziei i rezygnacji, ludzie, którzy często za ciężką pracę otrzymują marne wynagrodzenie i nie są w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb swojej rodziny. Dzieci biedne cierpią nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim moralnie. Wstyd. Poczucie wykluczenia. Upokorzenie.  Poczucie winy. Taki bagaż jest najtrudniejszy do przezwyciężenia. Pozostaje w człowieku na całe życie. Przytłacza i podcina skrzydła. Znieczulica i pogarda potęgują jeszcze taki stan rzeczy. To bardzo trudny, delikatny temat. Wielkim wyzwaniem, zwłaszcza w dobie galopującego konsumpcjonizmu, jest takie wychowanie dziecka, aby umiało odnaleźć w sobie współczucie zamiast pogardy, chęć pomocy zamiast poczucia wyższości i samozadowolenia, zrozumienie zamiast obojętności i cynizmu.

Anka wstydzi się przyznać, że jest biedna. Większość dzieci w jej klasie ma prawie wszystko. Jej koleżanki lubią się przechwalać drogimi zabawkami. Czy zdają sobie sprawę z tego, że komuś , kto jest w takiej sytuacji jak Anka, może być bardzo przykro? Czy zastanawiają się, dlaczego Piotrek, kolega Anki z  bloku, nie chodzi od tygodnia do szkoły?  Jak zareagują, gdy dowiedzą się, że po prostu się wstydzi, bo został wyśmiany przez bogatych kolegów? Być może ich marzenia ograniczają się jedynie do zakupu kolejnego gadżetu reklamowanego w telewizji. Posiadanie najmodniejszej konsoli do gry komputerowej jest szczytem ich marzeń. A Anka? O czym marzy ktoś taki jak Anka? Aby się tego dowiedzieć, warto sięgnąć po "Biedę. Przewodnik dla dzieci". Książka odwołuje się nie tylko do wrażliwości czy poczucia odpowiedzialności, ale też do faktów – dostarcza rzetelnej wiedzy na temat tego, co należy zrobić, aby pokonać biedę. Jak z nią walczyć? Uświadamia, co to jest polityka społeczna i z jakich wzorców powinna czerpać, aby bieda stała się muzealnym przeżytkiem. Punktem odniesienia stają się tutaj takie kraje, jak Szwecja, Norwegia, Finlandia czy Dania, w których  za sprawą wielu programów społecznych udało się zlikwidować wielkie płoty dzielące mieszkańców na biednych i bogatych. Ale przede wszystkim wywołuje wstrząs. Otwiera oczy. Burzy nasz uporządkowany, wygodny świat. Każe podnieść głowę i spojrzeć poza wysoki płot. "Zrozumienie drugiego człowieka to jedyna rzecz, której polityka społeczna nigdy nie zastąpi. To naprawdę ważne" [s. 33]. 
Lektura obowiązkowa!

Hanna Gill-Piątek, Henryka Krzywonos, Anna Pluta, Bieda. Przewodnik dla dzieci, Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2010
Publikacja opracowana w ramach Europejskiego Roku Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym

32 komentarze:

  1. Ja z tej drugiej strony płotu, jednak nie marzę o ,,przeniesieniu się,, w świat nowobogackich ... no tak, ja mam swój bagaż doświadczeń, swoją mądrość życiową, mam świadomość ,,niespełnienia,, nawet tych zwykłych marzeń (aby starczyło na opłaty, na opał, na ...)bo jestem realistką (chociaż marzę o kupnie chaty w Bieszczadach i przeniesieniu się tam gdzie ... no dobra, to tylko marzenia).
    Toż taka książka powinna być wprowadzona do spisu lektur już wczoraj (czyli jakieś 20 lat wstecz albo i więcej)..... ciekawe czy sytuacja byłaby inna ... może tak, jestem optymistką:)
    Pozdrawiam
    Danka

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie opływam w dostatki, ot tak op prostu, od pierwszego do pierwszego. Kiedyś próbowałam sobie wyobrazić sobie ze jestem obrzydliwie bogata. Nie podało mi się. jednak nie miałabym nic przeciwko gdybym nie musiała liczyć czy wystarczy mi do końca miesiąca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Damurek, dziękuję za komentarz.
    Wydaje mi się, że duża część społeczeństwa, znacznie większa niż 21%, egzystuje na granicy ubóstwa. Może nie jest to skrajna nędza, ale podejrzewam, że życie tej grupy Polaków toczy się pod presją strachu - czy starczy do pierwszego. Ja także nie widzę siebie po tej "lepszej" stronie płotu, chociaż może do tzw. biedoty również się nie kwalifikuję. Nie mieszkam w slamsach, ale znam takie skrajności z czasów, gdy pracowałam w oświacie, w szkole dla trochę "trudniejszej" młodzieży. Widziałam jej kompleksy, często maskowane agresją, tumiwisizmem. Ci młodzi ludzie byli 'skazani' na porażkę. Składnikami biedy są różne patologie: narkomania, alkoholizm, przemoc, prostytucja nieletnich itp. Oczywiście o wielu tych drastycznych realiach nie mówi się wprost w książce dla dzieci, ale są one aluzyjnie zasygnalizowane – możliwe, że aby coś się zmieniło, należy wprowadzić politykę społeczną na podobieństwo Szwecji czy Norwegii. To jest praca od podstaw. Czy u nas w Polsce jest szansa na poprawę? Chciałabym wierzyć. Na razie widzę narastającą przepaść między nędzą i luksusem. Podobnie jak Ty - marzę. O chacie w górach. Może kiedyś. :-) Na razie o rozwiązaniu pilnych problemów, o tym, by starczyło na wszystkie rachunki. I zostało jeszcze na bilet do teatru lub na koncert do filharmonii. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nivejko, sprawiłaś, że przypomniały mi się słowa piosenki z filmu "Skrzypek na dachu" –
    "Gdybym był bogaty" [If I were a rich man]. ;-) Podnosi na duchu, jak cały film, mimo smutnych akcentów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Może obrzydliwie bogata nie chciałabym być, ale tak, żeby się móc swobodnie wpasować w kategorie piramidy Maslowa. ;-) Czego życzę wszystkim cierpiącym biedę.

    I jeszcze fragment artykułu autorstwa Andrzeja Stasiuka i Moniki Sznajderman (miesięcznik "Znak" 2002, nr 565):
    "No i jest jeszcze były PGR. Niemal nikt z jego dorosłych mieszkańców nie ma stałej pracy. Pracują dorywczo albo po prostu nie pracują wcale. Wiele rodzin, zwłaszcza tych popegeerowskich, to rodziny wielodzietne. Ich sytuację można opisać w paru słowach: bieda, czasami wręcz nędza, frustracja, smutek, kompletna nieumiejętność radzenia sobie w świecie popegeerowskim [...]. W istocie chodzi nam o to, żeby pokazać dzieciom, że poza ich popegeerowską wsią i kilkudziesięcioma kanałami telewizji satelitarnej istnieje jakiś inny świat. Te dzieci muszą się stąd w przyszłości wyrwać, choćby po to, by nie podzielić losu rodziców. Rodzice w pewnym sensie są już spisani na straty, nikt się nimi nigdy nie zainteresuje, chyba że jako najtańszą siłą roboczą. Dzieci, przynajmniej niektóre, mają jeszcze szanse na wydobycie się z tego zaklętego kręgu biedy, apatii i lęku przed światem".
    http://www.miesiecznik.znak.com.pl/nieobojetni565.php

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmm. temat oczywiście ważny, ale czy to temat na książkę dla dzieci? I dla których dzieci? Dla tych nowobogackich, które już czują się lepsze od tych nawet nie tyle biedniejszych, co nie tak samo bogatych jak one?
    My dziś byliśmy właśnie u takiej biedniejszej rodziny - to widać po mieszkaniu: pękające ściany, podarte linoleum, brak ogrzewania. Moje dzieci nie zwróciły uwagi na tę skromność i na to, że u nas jest pod tym względem jednak majętniej. Tym bardziej więc zastanawia mnie, dla kogo ta książka i czy problem nie jest sztucznie im podsuwany.

    OdpowiedzUsuń
  7. Naczynie, może Twoje pociechy nie zwróciły uwagi na oznaki ubóstwa, gdyż są jeszcze małe. Dzieci w przedszkolu nie wychwytują takich kwestii, nie odróżniają biedniejszego dziecka od bogatszego. Tak mi się wydaje. Ta książka jest adresowana raczej do dzieci w wieku szkolnym {8+}. To już jest ten przedział wiekowy, kiedy zyskuje się świadomość bycia biedniejszym, gorszym, kiedy dzieci wyśmiewają inne, słabsze czy biedniejsze dziecko. Ale ogólnie mówiąc – jest to książka i dla dzieci szkolnych, i dla dorosłych.

    OdpowiedzUsuń
  8. Co za zbieg okoliczności! W Cieszynie, 14.02.2011, Biblioteka Miejska odbędzie się promocja tej książki. Wszystkich z Cieszyna i okolic serdecznie zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Visell, szkoda, że mieszkam teraz na drugim końcu Polski, na pewno bym się wybrała. Życzę udanego spotkania! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. naczynie_gliniane
    Wracając do Twojego pytania:
    Książka powstała z udziałem dzieci, które uczestniczyły w zajęciach w ramach projektu „Oczy szeroko otwarte” realizowanego przez Świetlicę Krytyki Politycznej w Cieszynie. Nie zawiera jedynie spojrzenia dorosłych na problem biedy. Wyjaśnia, skąd bierze się bieda; czy biedny oznacza gorszy? Jak można pomóc tym, którzy mają mniej od nas? Jest adresowana z jednej strony do dzieci biedniejszych – ma im uświadomić, że bieda nie jest ich winą, i pokazać, co można zrobić, aby ją pokonać, gdzie szukać pomocy, z drugiej strony do dzieci bogatszych, jej celem jest bowiem uczulenie na zjawisko ubóstwa, zasugerowanie właściwych postaw, uwrażliwienie, przełamanie stereotypów narosłych wokół tego tematu itp.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jolu.....twoj wpis....przywolal moje wspomnienia. Nie wiem czy jest to odpowiednia ksiazka dla dzieci (wszystko zalezy od tego jak zostala napisana)ale sama chetnie bym po nia siegnela...... Mam wrazenie, ze jednak w temacie bieda a bogactwo nic sie nie zmienia od wieków. Pomiedzy tymi a tamtymi zawsze byla i jest ogromna przepasc.
    Obawiam sie, ze ona bardzo dlugo jeszcze bedzie..... Niestety.
    Ja nie marze o bogactwie. Ale kazdy normalny chce zyc godnie. Godnie nie oznacza luksusowo, choc niektórrzy twierdza, ze te dwa slowa sa na wiecznosc ze soba zlaczeni. Bogactwo oznacza snobizm, pyche, pewnego rodzaju prónosc duchowa i straszna przepasc pomiedzy dusza a BOgiem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. I pewnie te różnice między ludźmi pozostaną, ale wierzę, że kampania mająca na celu walkę z ubóstwem i wykluczeniem społecznym nie pozostanie jedynie ideą zapisaną na papierze. Może po przeczytaniu książki, po spotkaniu z autorkami, z działaczami społecznymi, po obejrzeniu reportażu itd. ktoś chwilę się zastanowi, spróbuje komuś pomóc, zmienić swoje postępowanie. Dostrzeże zranionego człowieka w koleżance, która jest obiektem kpin z powodu biedy, której nie jest winna. Wierzę w oddziaływanie społeczne takich akcji. wierzę, że warto głośno mówić o problemach społecznych, które wymagają rozwiązania.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ważna książka, bardzo mnie zachęciłyście. Ja stety niestety niby bogata mieszkająca ogrodzona tym płotem, ale moja mama mówi ale biedni jesteście, bo sama wychowujesz dzieci. Jest komfort bo jest na lekarza, prywatną klinikę, wakacje, książki itp. Ale jest też poczucie okropnej niesprawiedliwości, bo jak sobie wytłumaczyć, że wydaję jednorazowo więcej niż ktoś zarabia miesięcznie. Duż zależy od nas rodziców np. pokazanie szacunku do pani sprzątaczki itp.

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja zazdroszczę dzieciom, że jest tyle książek przygotowujących je do trudnych sytuacji, nie uciekających od problemów, z jakimi borykamy się na co dzień. Kiedy byłam małą dziewczynką takie wydawnictwa nie istniały. Widocznie dzieciństwo było uznawane za czas sielankowy, a problemy typu choroba, śmierć bliskiej osoby, pobyt w szpitalu czy właśnie bieda, dzieci nie dotykają zupełnie. To bardzo fałszywy obraz i cieszę się ogromnie, że maluchy mają teraz możliwość obcować z tego typu literaturą.
    Jolu, dzięki, że napisałaś, w dodatku tak pięknie, o tej książce.
    P.S.
    Zdecydowanie przyłączam się do Klubu Marzących O Chacie W Górach! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. znieczulenieksiążkami,
    dziękuję za komentarz.
    Wiele zależy od rodziców, od ich wrażliwości, postaw, otwartości i sposobu wychowania. Bogactwo nie jest czymś złym – czymś złym jest bieda i piętnowanie ludzi, których ona dotyka. Ja także znam ludzi dość bogatych i są to naprawdę wartościowe osoby, których dzieci uczestniczą w akcjach wolontariackich, osoby, które starają się uczynić wartością "być", a nie "mieć". Szacunek i zrozumienie to wartości, które głównie wynosimy z domu, myślę, że w dużym stopniu dzięki lekturom. Również takim jak "Bieda. Przewodnik dla dzieci". :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Lirael,
    nie było dosłownie takich książek podejmujących trudne tematy – poświęconych konkretnym zjawiskom patologicznym, ale było sporo powieści, nowelek ukazujących środowisko dzieci dorastających w biedzie: ot. choćby "Janko Muzykant", "Pokój na poddaszu", "Wilczęta z Czarnego Podwórza"... pamiętam, czytałam jako mała dziewczynka, poruszona i przejęta. I uważam, że warto czytać tego typu książki; we mnie pozostawiły one trwały ślad. Ta jest o tyle inna, że ma charakter stricte publicystyczny, edukacyjny.
    Chata w górach... może faktycznie warto marzyć i wierzyć, że marzenia się spełniają, jak każe nam myśleć Alchemik. Może coś w tym jest...

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak Jolu, masz racje -trzeba od czegos zaczac w zmienianiu swiata na lepszy i moze wrazliwszy na drugiego czlowieka. Paradoksalnie dzisiaj ten problem nas dotknal, bo kolezanki mojej corki moga i stac ich na strasznie drogie kursy nauki jazdy na lyzwach a nas jakby nie. Cale popoludnie wleklismy ten temat, ale czasami dzieciom jest tak trudno zrozumiec...... mysle, ze powoli zaczyna rozumiec. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Niby tak, bieda gdzieś niektórych wokół nas czasem lub też nie czasem dopada. Ale... osoby, które dziś żyją na zupełnym minimum socjalnym mają warunki takie, jak dawniej królowie mieszkający na Wawelu. :)
    Oczywiście nie chodzi mi o regres, tylko takie ciekawe zestawienie pokazujące, co dziś oznacza słowo "bieda".

    OdpowiedzUsuń
  19. Jolu, te książki, o których wspominasz, poruszały smutne problemy, ale świat w nich przedstawiony był odległy w czasie, wręcz egzotyczny. To była - pouczająca i zajmująca - historia.
    Dzisiejsze maluchy mogą czytać o rówieśnikach żyjących tu i teraz, którzy stają twarzą w twarz z różnymi problemami. To właśnie mi się tak bardzo podoba w dziecięcej literaturze XXI wieku. :)

    P.S.
    Jeśli Tatianka ma dziś imieniny, a mój kalendarz jednoznacznie na to wskazuje, proszę, przekaż jej moc serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  20. Kasiu, dzieci mają to do siebie, że się porównują z innymi. Pragną mieć to co ich koledzy. Nie chcą być gorsi. Dzisiaj takie konfrontowanie jest trudne dla dziecka, bo tyle wokół pokus i medialnego, marketingowego dobrobytu, który osacza, przyciąga, budzi pseudopotrzeby, które należy programowo zaspokoić, by poczuć się w pełni wartościową osobą. Scenariusz prowadzący do zyskania tego poczucia narzucają reklamy i korporacje. Trudno to wytłumaczyć dziecku, które chce dotrzymać kroku swoim rówieśnikom.

    OdpowiedzUsuń
  21. Bibi,
    przepraszam, że odpisuję dopiero teraz.
    Rozwój cywilizacyjny to raczej argument przemawiający za koniecznością zlikwidowania biedy, a nie jej usankcjonowania. Chyba że źle Ciebie zrozumiałam. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Lirael, w pełni się z Tobą zgadzam.
    Bardzo dziękuję za życzenia w imieniu Tatianki. Sprawiłaś nam miłą niespodziankę. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  23. To bardzo ważny temat, dlatego świetnie, że ukazują się takie książki xD

    Pozdrawiam serdecznie!^^

    OdpowiedzUsuń
  24. Jolu, nie myślę o sankcjonowaniu biedy, ale o tym, że cywilizacja wcale jej nie likwiduje, choć powinna. Zamiast się zmniejszać z czasem, powiększana jest przepaść między posiadającymi i tymi najniżej. Bo pomiędzy królem na Wawelu a biedotą był mniejszy rozdźwięk niż teraz między biznesmenami a np. bezdomnymi.
    I co ciekawe dziś bieda nie znaczy to samo co kiedyś, choć odrzucenie z tego powodu wiele się nie różni w różnych wiekach.

    OdpowiedzUsuń
  25. Owarinaiyume

    dziękuję i naprawę polecam. Coś z polskich realiów. :) Czy w literaturze japońskiej jest miejsce na takie tematy? Bieda – tego zjawiska teoretycznie już nie ma w tym kraju?

    OdpowiedzUsuń
  26. Bibi
    chyba wcześniej nie wyłapałam delikatnej ironii - i stąd moja odpowiedź. Tym razem muszę przyznać, że, masz, niestety, rację. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  27. Droga Jolanto też wydaje mi się, że czytanie dzieciom daje świetne efekty wychowawcze. Ale jak nasze dzieci będą się czuć wśród rówieśników zależy jakie im damy wsparcie, jak im jakoś wytłumaczymy, że takie głupie jest życie na pokaz i tzw. równanie sie z innymi za wszelką cenę. Pamiętam czasy podstawówki i jak chodziłam do klasy z córką generała jak jej strasznie zazdrościłam, ale kiedy poznałam ją bliżej stała się moją najlepszą przyjaciółką, wlaśnie dzięki wspaniałej postawie jej rodziców i oczywiście moim. Kiedy poszłam do liceum, nie mialam już z takimi sprawami problemów choć pamiętam jak niektóre laski śmiały się, iż chodzę bez przerwy w tych samych ubraniach (dodam, że nie byłam jako nastolatka biedniejsza od tych dziewczyn a więc znacznie bogatsza, o czym się przekonały dopiero kiedy zaprosiłam je do mojego domu na 18stkę). Tym głupim dzieciom, które się wywyższają z powodu bogactwa są winni ich rodzice, wiadomo dorobkiewicze.
    znieczulenieksiążkami

    OdpowiedzUsuń
  28. znieczulenie

    przede wszystkim rodzice. Czytanie to tylko jeden z elementów wychowania, ale na pewno ważny, choć nie zastąpi autentycznej rozmowy między najbliższymi. Może ją sprowokować, zainspirować, ale tutaj też wiele zależy od rodziców.

    OdpowiedzUsuń
  29. Odpiszę też tu xD
    W Japonii bieda nadal istnieje. Oczywiście nie należy jej porównywać do np. naszego kraju, ale Japończycy nadal odczuwają skutki pęknięcia "gospodarczej bańki mydlanej".

    W japońskiej literaturze, która została przetłumaczona na język polski, to sądzę, że ten problem (w mniejszym czy większym stopniu) można odnaleźć w "Dzieciach ze schowka" (jeszcze jej nie czytałam xD'''').

    Pozdrawiam serdecznie!^^

    OdpowiedzUsuń
  30. Dziękuję. :)
    Przymierzam się do lektury "Dzieci ze schowka", ale muszę się najpierw uporać z pokaźnym stosem zaległych lektur do przeczytania i zrecenzowania. Japonia jawi mi się jako współczesne eldorado. To oczywiście brzmi przewrotnie, bo skutki (albo przyczyny, lub jedno i drugie zarazem)dobrobytu są smutne: pracoholizm, zanik tradycji, rozpad więzi rodzinnych itd. Niemniej Japonia kojarzy(ła) mi się z brakiem biedy. A to jednak okazuje się uproszczeniem.

    OdpowiedzUsuń
  31. A jeszcze napiszę, bo - jak już wiesz - czytałam ostatnio książkę "Tatami kontra krzesła". Rafał Tomański podaje w niej dane na temat ubóstwa Japończyków, bezdomnych i bezrobocia (dane z 2009 i chyba z 2010 roku), więc polecam książkę "Tatami..." także pod tym - socjologicznym, co prawda - względem.
    Przepraszam za chaotyczny styl^^''

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  32. Dziękuję. Na pewno po nią sięgnę.:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz. :-)