4 lipca 2022

Czarna walizka. Wszystko dla ciebie / Katarzyna Ryrych

 

Walizka nieodparcie kojarzy się z podróżą, a jeśli jest czarna – tak jak tytułowy rekwizyt – wzbudza w czytelniku elektryzujący dreszczyk niepokoju na podobieństwo czarnej magii. Łączy się z tajemniczością, galerią czarnych charakterów skrywających mroczne sekrety i nieprzewidywalnością zdarzeń. Powieść Katarzyny Ryrych jest jak magiczny kufer – pełen barwnych opowieści i fascynujących postaci, które zaludniają świat wykreowany na kartach książki. Ta literacka walizka nie jest zbyt ciężka czy przytłaczająca, a skrywane w niej wątki i ludzkie historie idealnie dopasowują się do siebie niczym w puzzlach, wciągając czytelnika w wir narracji, która toczy się wartko i potoczyście już od pierwszej strony książki. Tytułowa walizka towarzyszy jednej z najbardziej znaczących, a zarazem tajemniczych postaci. Jakie sekrety skrywa? Czego doświadczymy, uchylając jej tekturowe wieko? 

Moją wyobraźnię rozpaliły już pierwsze strony książki. Jest grudzień 1898 roku. Stara mniszka Agłaja, jedna z trzydziestu sześciu sióstr opiekujących się żydowskimi sierotami, w tajemniczych okolicznościach znajduje żydowskie niemowlę. Zostało ono porzucone u bram przyklasztornego sierocińca w wiklinowym koszyku pełnym ciepłych bochenków chleba. Wraz z pojawieniem się niemowlęcia w klasztorze zaczynają dziać się cuda. Dziecko uspokaja się jedynie w ramionach siostry Agłai. Zajmowana przez nią cela wypełnia się zapachem fiołków. Tej nocy we śnie Agłaję nawiedza Najświętsza Panienka i zleca jej, aby ochrzciła dziecię i nazwała je imieniem Mikołaja. Chłopczyk zostaje ochrzczony przez księdza Nepomucena, a w rolę rodziców chrzestnych wcielają się przypadkowo napotkani ekscentryczni przechodnie: złodziej o manierach dżentelmena zwany Arbuzem oraz jego towarzyszka – piękna i wytworna chórzystka Lidia z objazdowego teatrzyku. Nieoczekiwanie osiemdziesięciopięcioletnia Agłaja doświadcza daru macierzyństwa: jej piersi napełniają się mlekiem dla maleńkiego Mikołaja. Niebawem zakonnica zasypia snem wiecznym, a jej zwłoki wydzielają intensywny fiołkowy zapach. Wydarzenia rozgrywające się we lwowskim klasztorze zyskują rangę cudu, a losem niezwykłego niemowlęcia fascynuje się coraz więcej osób. Ostatecznie chłopca adoptuje bezdzietne małżeństwo Brodskich z Odessy: zamożny kupiec i filantrop Konstanty wraz z żoną Zinaidą. 

Motyw czarnej walizki pojawia się za sprawą Chai, żydowskiej mamki, której historia współgra z losami chłopca. W tym samym dniu, w którym siostry przygarniają niemowlę, Chaja w niejasnych okolicznościach traci własne dziecko. Po śmierci siostry Agłai zostaje mamką i nianią małego Mikołaja, a przed podróżą do Odessy cały swój skromny dobytek pakuje do czarnej, tekturowej walizki, którą dostała od nowego chlebodawcy. Czarna walizka towarzyszy odtąd bohaterce na kolejnych etapach jej życia, ilustrując iluzoryczność i nietrwałość ludzkich poczynań w obliczu gwałtownych wydarzeń targających ówczesną Europą. Nieprzypadkowo jest to walizka z tektury, co zdaje się jeszcze podkreślać, że wszystko, co ludzkie i ziemskie – jest nietrwałe i ulotne, skazane na przemijanie, a człowiek jest igraszką w rękach losu. W teatrze życia – niczym na scenie – wchodzimy w role narzucane nam przez okoliczności i wiatr historii. „…Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława, / Wszystko to minie jako polna trawa; / Naśmiawszy się nam i naszym porządkom, / Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom” [„O żywocie ludzkim” J. Kochanowski]. Tę wymowę podkreślają też słowa przyjaciółki Zinaidy: „Życie takie… jak porcelana kruche…”. Motyw przemijania wybrzmiewa w powieści wielokrotnie – za utraconą młodością tęskni Zinaida Brodska, z trudem godząc się z faktem, że uroda nie jest wieczna. Doświadczenie to splata się z uczuciem zazdrości o młodość i urodę Chai, niani Mikołaja. Zinaida nie akceptuje pierwszych zmarszczek i fałdek na brzuchu. Swoją frustrację leczy romansami i flirtami, ale one jedynie pozostawiają niedosyt i osad niespełnienia. To typ kobiety obdarzonej nieposkromionym  temperamentem i apetytem na życie, której zarazem obca jest sztuka akceptacji. Nie jest zdolna do prawdziwej, głębokiej miłości, jest skupiona na sobie. Dając dom sierocie, nie czyni tego w odruchu autentycznego współczucia, lecz kieruje się egoizmem i chęcią zaspokojenia własnych potrzeb. 

Ważne w tym kontekście jest pojęcie czasu. Czas w powieści dosłownie galopuje: akcja posuwa się bardzo dynamicznie, a okres obejmujący fabułę powieściową od 1898 do 1916 roku wydaje się niczym mgnienie. Zanim się obejrzymy, Mikołaj dorasta i staje się młodym mężczyzną, przez kontynent zaś przetacza się pierwsza wojna światowa, dochodzi też do pogromów i prześladowania Żydów, co bezpośrednio oddziałuje na sytuację Mikołaja (Izaaka) i Chai, a wkrótce Rosja pogrąża się w odmętach rewolucji. W rezultacie rodzina Brodskich opuszcza Odessę, gdzie w dobrobycie i z dala od trosk dorastał Mikołaj, aby osiąść we Lwowie, który rozkwita w okresie międzywojennym. 

Wątki przeplatające się w powieści zostały skomponowane na zasadzie symetrii. Symetryczne są wobec siebie aluzje staro- i nowotestamentowe, w które obfituje książka: na przykład motyw dziecka ocalonego w koszyku zaczerpnięty z Księgi Wyjścia i wątek cudownego macierzyństwa siostry Agłai nawiązujący zarówno do wizerunku Matki Boskiej karmiącej małego Jezusa, jak i historii Świętej Elżbiety obdarzonej łaską poczęcia mimo zaawansowanego wieku. Symetria rządzi losami głównych bohaterów: przeciwwagą pełnego hipokryzji i zdrad małżeństwa państwa Brodskich (przybranych rodziców Mikołaja) wydaje się wolny związek Arbuza oraz Lidii (rodziców chrzestnych chłopca), a orbity działań obu par przenikają się nieustannie, podobnie jak w filmach Kieślowskiego, gdzie bohaterowie mijają się ze sobą, niemal stykają, ale nie mają pojęcia o swoim istnieniu, a jednocześnie ich perypetie nawzajem na siebie wpływają. Wiele ich różni, ale też łączą pewne analogie. Motto Arbuza brzmi: „Człowiek jest jak nóż, znajdziesz sprężynkę, naciśniesz, otworzy się”. Równie instrumentalnie postrzega ludzi kupiec Konstanty Brodski. Nie wyraża wprost  swoich intencji, ale hipokryzją i zachłannością zdaje się przewyższać słynnego złodziejaszka. Filantropia Brodskiego jest wszakże tylko pozorna, pod jej płaszczykiem realizuje cele ekonomiczne. Symetrycznie zostały też ukazane dwa obrazy dzieciństwa: beztroski, niemal bajkowy, sielankowy świat małego Mikołaja oraz brutalny, realistyczny świat dzielnego Sienii, który imponuje Mikołajowi doświadczeniem, zaradnością dziecka ulicy, hardością i odwagą. Chłopców połączyła przyjaźń ukrywana przez Mikołaja, a rozdzieliła zawierucha rewolucyjna i bezlitosna śmierć Sienki, który podzielił los dziesiątek podobnych do siebie dzieci. Mimo że wydarzenia zostały ukazane w konwencji pół baśniowej, poł realnej, scena śmierci chłopca i opis rewolucyjnego chaosu ogarniającego Odessę przywołuje niektóre obrazy zapamiętane z „Przedwiośnia” Żeromskiego, obnażając iluzoryczność wszelkich idei, w imię których jeden człowiek pozbawia drugiego człowieka całego dobytku i życia. 

Ważne miejsce w hierarchii wartości bohaterów zajmują pieniądze, stan posiadania i pomnażanie dóbr. Państwo Brodscy kierują się żądzą stworzenia finansowego imperium, planując adopcję Mikołaja i namawiając do podobnego kroku sąsiadów. Małżeństwo Kogenów idzie w ślady przedsiębiorczego kupca i jego żony. Niebawem Kogenowie przygarniają dziewczynkę z zamiarem wydania jej za mąż za Mikołaja. W tym kontekście książka inspiruje do rozważań na temat ludzkiej natury. Co stanowi jej kwintesencję? Chciwość, chęć zysku i pogoń za splendorem. „Światem rządzi pieniądz”. To dewiza bohaterów. Tyle że  mimo stanu posiadania nie wydają się oni szczęśliwi. Ciągle za czymś gonią, za czymś pędzą, stale trawi ich jakiś niedosyt. Jeśli nie pieniądze, to co daje choćby błysk szczęścia? Miłość?  

Miłość przybiera w książce różne oblicza. Zgodnie z duchem czasów – mamy tu przełom XIX i XX wieku – bohaterów fascynuje miłość erotyczna, szukają w niej zatracenia, remedium na nudę, odskoczni od prozy życia i rutyny codzienności. Zdrada i flirt nie budzą zgorszenia, są postrzegane jako element życia towarzyskiego, ale też są wyrazem zepsucia moralnego wyższych sfer, być może formą nihilizmu, formą buntu wobec mieszczańskiej mentalności. Wyrazem tak postrzeganych relacji damsko-męskich jest znajomość Zinaidy z sąsiadem Eugeniuszem, a także pozamałżeńska relacja Mikołaja i Eweliny. Na porządku dziennym są aranżowane małżeństwa, przybierające formę transakcji gwarantującej pomnażanie stanu posiadania, ale pozbawione namiętności i uczucia. Te doznania zarezerwowane są dla związków pozamałżeńskich. Kiedy czytałam „Czarną walizkę”, nasuwały mi się skojarzenia z osławioną rodziną Kossaków. Jej miru rodzinnego nie mąciły wszakże liczne flirty głowy rodziny – słynnego malarza, ojca Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Magdaleny Samozwaniec. Bycie mężem i ojcem nie przeszkadzało Wojciechowi Kossakowi w utrzymywaniu licznych kochanek i flam. Podobnie było z Witkacym, który pojawia się na kartach „Czarnej walizki” w opowieściach wyzwolonej, nowoczesnej Eweliny, ukochanej Mikołaja. Bohaterka została wykreowana na wzór młodopolskiej femme fatale, kobiety wyemancypowanej. Budzi pożądanie wśród panów, rozpala namiętność, a mężczyzn traktuje jak zabawki. Niemniej Mikołaj wyzwala w niej głębsze uczucie, do którego początkowo nie chce się przyznać sama przed sobą. Dla kochanka jest jednak w stanie wiele poświęcić, co każe sądzić, iż znajomość z nim znaczy dla niej więcej niż przelotny flirt. Jej przeciwieństwem jest Maria, żona Mikołaja, uosobienie kobiety anioła, ale tylko na zewnątrz, bowiem bohaterka okazuje się niezdolna do doświadczania głębszych uczuć. Szukając przyczyny takiego stanu rzeczy, można zauważyć, że zawiniło tutaj między innymi ówczesne wychowanie. Kobiety z tzw. dobrych domów od dziecka były utwierdzane w przeświadczeniu, że ich życiowa rola polega na byciu potulną żoną męża i pana, na heroicznym godzeniu się na swój upokarzający status żony przy mężu. Maria zdaje się ucieleśniać taki wzorzec wychowania, który ewidentnie ją unieszczęśliwił i uczynił z niej ofiarę. Spełnia obowiązek małżeński z godnym podziwu poświęceniem. Ciąża i macierzyństwo to jej cel. Tym się zadowala jako żona. 

Poświęcenie to temat, który często  przewija się na kartach „Czarnej walizki”. A ponieważ w książce nie ma czarno-białych postaci i sytuacji, również ten motyw przybiera rozmaite odcienie znaczeniowe. Symbolem poświęcenia jest bez wątpienia tajemnicza Chaja. Bohaterka poświęca całą siebie dla Mikołaja. Można odnieść wrażenie, że personifikuje ideał czystej miłości. Kieruje nią miłość łagodna, delikatna, wierna, cierpliwa, przepełniona pasją, oddaniem, bezgranicznym, bezwarunkowym poświęceniem. Jest to miłość mistyczna i zarazem zmysłowa. Miłość matczyna i miłość granicząca z ekstazą. Chaja zawsze jest w pobliżu Mikołaja. Nawet po latach, pod innym imieniem i nazwiskiem, czuwa nad bohaterem, choćby z daleka. Czarna walizka w tym kontekście staje się symbolem więzi silniejszej niż czas i przestrzeń. Czarna walizka związała na zawsze jej los z życiem chłopca. Możliwe, że tajemnica pojawienia się pięknej Chai w życiu Mikołaja wyjaśni się w następnym tomie. 

Na uwagę zasługuje  oryginalny styl, w jakim autorka snuje swoją narrację. Mistycyzm splata się w niej z ironią i groteską, co potęguje niezwykły klimat, w jakim zanurzona jest opowieść. Jest ona utrzymana w konwencji realizmu magicznego, co sprawia, że rzeczywistość zatraca  ostre kontury. Baśniowość i niezwykłość współistnieją z realnością. „Czarna walizka” może kojarzyć się z klimatem znanym z filmów Jana Jakuba Kolskiego, gdzie świat realny ulega subtelnemu odkształceniu, a chwilami zdaje się lawirować między jawą a snem, rzeczywistością a imaginacją. Czasem można odnieść wrażenie, że fabuła wymyka się logice, akcja nagle irracjonalnie przyspiesza, a czytelnik traci poczucie realności i zadaje sobie pytanie, czy Lwów jest już Odessą, a może Odessa Lwowem. Czasem się gubi w natłoku zaskakujących zwrotów akcji, czasem zżyma na autorkę, że nie podaje konkretnych nazw, rozstrzygających dat, nie wprowadza realistycznych szczegółów. Według  mnie taka gra z formą narracyjną jest dodatkowym impulsem dla wyobraźni.  Po lekturze bowiem wszystko dokoła będzie się wydawało jakieś inne. „Nie, żeby świat się odmienił, ale zwyczajne rzeczy” ukażą się czytelnikowi z przedziwną ostrością. Zapewne „zdziwi go ten stan, ale zarazem zachwyci i przerazi”. Tak właśnie działa potęga wyobraźni. 

I o tym też jest „Czarna walizka”. O potędze miłości, życia i śmierci – i o zniewalającej sile wyobraźni, która jest natchnieniem dla artystów, poetów, kompozytorów, ale też kochanków, bohaterów i zwykłych ludzi. 

 


2 komentarze:

  1. Jaka wyczerpująca recenzja. Z wielką przyjemnością czyta mi się takie teksty. A książkę już mam na półce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię. Nie jestem fanką sag, uwielbiam powieści w stylu "Elegancja jeża" Barbery Muriel czy „Gdzie śpiewają raki” Delii Owens, ale powieści Katarzyny Ryrych mają w sobie jakiś niesamowity urok i oryginalność. Teraz czytam II tom „Czarnej walizki” i nie mogę się oderwać. Nie każdemu pasuje konwencja realizmu magicznego, znam czytelniczki, które krytycznie wypowiedziały się o I tomie, ale mam wrażenie, że wprowadzanie szczegółów historycznych, konkretnych dat, detali urbanistycznych, rozbudowanych opisów sprawi, że mistyczna otoczka, w jakiej zanurzona jest narracja, straci na swej baśniowej aurze.

      Usuń

Dziękuję za komentarz. :-)