8 lutego 2011

Baśniowa odyseja. "Tajemnice Białego Lasu" Renata Bik

Jeszcze tydzień temu świat tonął w bieli. Architektura śnieżnych zasp przywodziła na myśl  krainę pozbawionej serca Królowej Śniegu. Mroźno. Zimno. Biało. Bezkres i chłód. Do takiej scenografii nawiązuje opowieść Renaty Bik osnuta wokół motywu dwóch równoległych światów: realnego i fantastycznego. Okazuje się, że wystarczy zjechać z górki na sankach, wpaść w śnieżną zaspę giganta, by ocknąć się po drugiej stronie rzeczywistości. Na przejażdżkę sankami nie zabiera się nici Ariadny, która umożliwiłaby wyjście z baśniowego, i jak się okazuje – niebezpiecznego labiryntu. Nie jest się przygotowanym na konfrontację z nieznanym, pełnym fantasmagorii światem. Kraina Białego Lasu kryje nieprzewidywalną plątaninę dróg, z których  gąszczu nie sposób wydostać się bez pomocy magicznych atrybutów i bez wsparcia przyjaznych istot. Dzięki nim można stawić czoło smutnemu, chorobliwie ambitnemu Władcy Śniegu, który pragnie posiąść tajniki sztuki architektonicznej i stworzyć dzieło przewyższające swą potęgą wszystko, co kiedykolwiek wybudował człowiek. Architekturę ze śniegu i lodu, która pokryje cały świat: i ten ludzki, i ten fantasmagoryczny, do którego trafiają Kamilka, Gabriela i Mateusz. Niełatwo jest pokonywać szklane ściany dzielące od siebie poszczególne wymiary, z jakich składa się labirynt Białego Lasu, zwłaszcza że bohaterowie muszą się zmierzyć z okrutną królową, która przejęła władzę nad całą krainą. Swoich poddanych zamienia w ptaki, czyniąc z nich niewolników. W jednego z nich zostaje również zamieniona Gabriela, mama Kamilki. Dziewczynka ma do wypełnienia misję, dzięki której zarówno jej mama, jak i pozostałe uciemiężone ptaki odzyskają wolność i wrócą do ludzkich postaci, a królowa utraci swą moc i władzę.

Baśń czerpie z wielu znanych motywów mitologicznych – motyw podróży, labiryntu, motyw syren zwodzących podróżnych na stracenie, motyw zapomnienia znany z mitu o Odyseuszu – oraz elementów zaczerpniętych z baśni – magiczny napój, magiczny kamień, magiczne zioła, rusałki, upersonifikowane zwierzęta, walka dobra ze złem, legendy determinujące wybory bohaterów, którzy muszą sprostać swojemu przeznaczeniu. Opowieść zaskakuje wyobraźnią i bogactwem przygód, akcja toczy się wartko, równolegle w kilku przestrzeniach: raz podążamy wspólnie z Kamilką, innym razem dopingujemy Mateusza w jego zmaganiach z siłami zła, by za chwilę obserwować  perypetie Gabrysi borykającej się z nadprzyrodzonymi mocami, które zagrażają życiu bohaterów. 

Bardzo ważną rolę odgrywa w tej opowieści natura: zmienna, nasycona magią, pełna tajemnic, złowroga, napawająca trwogą. Nie jest to tylko śniegowa pustynia, ale też skaliste archipelagi, wodospady, strumienie, lasy, Ptaszarnia, magiczne wierzby tchnące ukrytą magią. Tworzy ona główną scenerię, w której rozgrywają się przygody bohaterów, potęguje nastrój, zapowiada kolejne wydarzenia. 

Dla mnie ciekawym odkryciem okazała się językowa inwencja autorki, której efektem są poruszające wyobraźnię nazwy miejsc i poszczególnych postaci: Złota Dama, Klucznik Fiołkowego Pałacu, Ptasia Wiedźma, Świetlista Dolina, Szalone Łąki, kalafiorowy potwór, Wzgórze Kalafiorowe itp. Dają one przedsmak świata, do jakiego zabiera nas swą opowieścią Renata Bik. Jej styl przemawia zarówno do wyobraźni małego, jak i nieco starszego czytelnika. Fabuła koncentruje się na barwnych i niebezpiecznych przygodach, ale momentami przemyca też ważne dla odbiorcy prawdy, dotyczące odpowiedzialności za los innych, odwagi, przyjaźni, miłości i niezłomnego dążenia do celu. Podróż zyskuje tutaj metaforyczny charakter, staje się peregrynacją w głąb siebie, drogą prowadzącą nie tylko do wyzwolenia bliskich i przyjaciół spod władzy ciemnych mocy, ale też do uwolnienia się od własnych ograniczeń i słabości.

Żałuję, że nie mam talentu malarskiego, ponieważ, podobnie jak naczynie_gliniane (Czytanki-przytulanki), chciałabym wykreować dla tej opowieści zupełnie inną szatę graficzną niż ta, w jakiej została zaprezentowana. Komiksowe ilustracje nie oddają jej klimatu, mam wrażenie, że zubażają tę historię, zamiast do niej zachęcać.

Renata Bik, Tajemnice Białego Lasu, wyd. Nowae Res 2010

14 komentarzy:

  1. Uwielbiam baśnie, bajki bajdurzenia. Moje dzieci na szczęście też. Jednym słowem "Tajemnice Białego Lasu" drżyjcie! Będę Was czytać;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nivejko, ja także – od czasu do czasu z fantasmagorią w tle. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No... ja chyba też przeczytam :) Nie ma co, po wszystkich lekturowych niewypałach ostatnich dni, coś pięknego też mi się należy ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda tej szaty graficznej. Zanim siegne po ksiazke dla dzieci wpierw patrze na wielkosc liter i obrazki. Musza zachecac. A snieg to wspanialy temat dla wszelkich artystycznych dziel. Czasami wole, by wcale nie bylo obrazków, bo sa koszmarne i odpychajace. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. No ciekawie czyta się już samą recenzję :)
    Nie znam tej pozycji, ale opisana tu szata graficzna (być może za wielkie słowa) rzeczywiście nie współgra, a szkoda.
    Być może brak takich ilustracji byłby lepszy...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasiu, ilustracji jest tutaj niewiele, ale i tak pozostawiają posmak nieprzystawalności. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bibi, takiej opowieści przydałaby się jednak baśniowa oprawa malarska. To książka dla trochę starszych dzieci; pamiętam "Baśnie" Andersena z ilustracjami Stannego lub Szancera – tego typu klimaty pasowałaby do tej książki. :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. recencja wspaniala,moja corka bardzo lubi takie opowiesci,wiec poszukamy ksiazeczki w ksiegarni:))
    ilustracje nawet mi nie przeszkadzaja...zobacze,jak w oryginale to wyglada,pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Baśń, mówisz (piszesz)? To z chęcią sięgnę, jeśli tylko będę miała okazję.
    Dodatkowo zaintrygowała mnie "inwencja językowa".

    Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Emocja, bardzo dziękuję.
    Mam nadzieję, że książka Cię nie zawiedzie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. owarinaiyume
    Inwencja językowa iście baśniowa. :-) Ale książkę przyjemnie się czyta. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. W przeciwieństwie do ciebie, mnie ilustracje bardzo się podobały, są kolorowe, świetliste, takie typowo bajkowo magiczne :-)
    W książce z lekka drażnił mnie nadmiar postaci, Krain i kolorów, szczególnie niebieskiego :-). Pomijając to baśń jest piękna.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj. :-)
    Momentami można było się pogubić w ilości wykreowanych postaci, to fakt. :) Ale podobnie jak Ty, polecam tę książkę.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz. :-)