Nigdy nie byłam
w stepie, tundrę znam jedynie z programów przyrodniczych, a tajga kojarzy mi
się po części z bajką, po części z gehenną kazamatów. Z miejsc, które
odwiedziłam, najbardziej wschodni wydaje mi się Supraśl za Białymstokiem, mała
urokliwa miejscowość usytuowana na pograniczu dwóch światów: Wschodu i Zachodu,
świata łacińskiego i kultury bizantyjskiej. Jeśli kogoś fascynuje życie na
styku, na pograniczu, na wieży Babel, powinien pojechać na Podlasie, na wschód
od stolicy, a jeszcze lepiej – daleko w głąb Rosji. Jeśli jednak nie może się
wyprawić w tak odległe rejony, niech koniecznie sięgnie po wydaną w
październiku książkę Piotra Brysacza, będącą zbiorem wywiadów z pisarzami i
podróżnikami zapatrzonymi we Wschód.
Gdzieś
wyczytałam, że niektóre grupy etniczne na Wschodzie są praktycznie na wymarciu.
W ostatnim spisie ludności przeprowadzonym w Rosji uwzględniono między innymi
czterech Kereków, pięciu Kajtagców oraz sześciu Czamałałów. Jest też
kilkanaście grup nieprzekraczających dwudziestu osób. Trochę to smutne. Książka
"Patrząc na Wschód" przesiąknięta jest nie tylko nostalgią za
odchodzącym światem ludów dalekiej Rosji, ale też barwną i żywą narracją o
Rosji współczesnej, która mimo postępującej europeizacji zachowała swoje
niepowtarzalne, pierwotne oblicze i unikatowy charakter.
Książka
„Patrząc na Wschód” to wyzwanie dla wyobraźni. W trakcie lektury przeżywałam
natężenie wschodnich krajobrazów, przestrzeni, duchowości, mentalności,
tamtejszych realiów. Dawka tego, co w opowieściach rozmówców Piotra Brysacza
składa się na świat Wschodu, jest zwielokrotniona poprzez zderzenie kilkunastu
sposobów doświadczania tamtej rzeczywistości. Jest wyzwaniem również w sensie
mentalnym. Muszę się na nowo zdefiniować ze swoją tożsamością, kompleksami, które
po lekturze mniej uwierają, bo ów Wschód, często postrzegany jako coś gorszego,
zaściankowego, jako prowincja Europy, czyściec leżący na wschód od Edenu,
ukazuje nagle inne twarze, których nie byłam świadoma, swoją inność, która na
pewno nie jest gorsza, choćby przez kontrast z syfilizacją Zachodu, o której
tak zajmująco filozofuje Mariusz Wilk, od dwudziestu lat mieszkaniec Karelii na
dalekiej Północy, wagabunda, erudyta, pisarz i mędrzec. Uzmysłowiłam sobie, że
tak naprawdę niewiele wiem o Wschodzie. Z dzieciństwa wyniosłam niechęć do
tego, co „ruskie”, Wschód bowiem w tamtych czasach kojarzył mi się
pejoratywnie. A oto okazuje się, że Wschód ma wiele twarzy. Można go ukazywać
na rozmaite sposoby: jako przestrzeń nieoswojoną, nieokiełznaną, ale pociągającą,
egzotyczną, mozaikową, bo utkaną z wielokulturowości, jako przeciwwagę
zachodniego konsumpcjonizmu, świat bliższy naturze, sprzężony z surowością
przyrody, bardziej pierwotny, nieucywilizowany, autentyczny. Przywykliśmy
spoglądać na Wschód przez siatkę uprzedzeń. Trudno jest uciec od politycznych
zaszłości, które determinują nasze postrzeganie Rosji jako imperium ekspansji,
zagrożenia, dominacji, totalitaryzmu, jako „inny świat”, „nieludzką ziemię”,
przesiąkniętą krwią i łzami zesłańców, skażoną stereotypem ruskiej dziczy.
Książka Piotra Brysacza prowokuje do sięgnięcia głębiej, pod naskórkowość
stereotypów. Wyzwala też impuls do przeczytania reportaży na temat Rosji
autorstwa rozmówców, których Piotr pytał o Wschód, o wschodnią duszę, o to,
gdzie przebiega granica między Wschodem i Zachodem, o polskość, na którą
spogląda się ze Wschodu, o rosyjskość i ruskość postrzeganą na różne sposoby:
przez nas, Polaków, ale też przez reprezentantów nacji, które wchłonęła Rosja
sowiecka. Pytał o skłonność ludzi Wschodu do mistycyzmu, która przybiera różne
oblicza: kultów religijnych, szamanizmu, sekciarstwa, wiary w objawienia
samozwańczych proroków, w uzdrowicieli, jasnowidzów. Pytał o krajobrazy
wyrastające z nicości i bieli w bezkresnej panoramie dalekiej Północy, wobec
otchłani których człowiek może się pojednać z pierwotną, surową przyrodą,
schodząc do samego jądra życia, ale też poczuć pragnienie, by szukać Boga i
próbować odnaleźć samego siebie.
Książkę Piotra
Brysacza czyta się na zasadzie lektury otwartej, która nie kończy się wraz z
dotarciem do ostatniej strony, ona tak naprawdę dopiero się zaczyna. W mojej
świadomości nakładają się na siebie rozmaite topografie i mapy Wschodu,
przesuwają się granice, jedne ulegają unicestwieniu, inne uwyraźnieniu. Pod
obstrzałem pytań znalazły się stereotypy, które odnoszą się do postrzegania
tego, co znajduje się po prawej stronie mapy. „Patrząc na Wschód” to książka
magiczna, refleksyjna, dociekliwa, prowokująca nie tylko do odnalezienia w
sobie wschodniej tropy, która wiedzie nas ku „białej gorączce”. Obcując z
ludźmi wrośniętymi w pejzaż rozciągający się umownie po prawej stronie mapy,
wsłuchując się w ich opowieści o Rosji, o Kaukazie, o Syberii, o Jakucji, o
dalekiej Północy, możemy podjąć próbę dookreślenia własnej tożsamości, własnych
horyzontów, co uwypukla trafny podtytuł książki: przestrzeń, człowiek,
mistycyzm... Na Zachodzie mistycyzm wypierany jest przez konsumpcjonizm, na
Wschodzie, gdzie nie ma tak rozwiniętej komercjalizacji życia, jego realia są
bardziej surowe, pierwotne, sprzyjają otwartości na to, co duchowe,
pozamaterialne.
Biało-barwna, wielokulturowa peregrynacja na prawą
stronę mapy, szlakiem bohaterów książki, wydobywa z letargu kilka istotnych
pytań, na które często pozostajemy głusi w świecie zachodniej rzeczywistości
rozpiętej między produkcją i konsumpcją dóbr materialnych. Jak smakuje czerstwy
rosyjski chleb, ten prawdziwy, nie z hipermarketu, tak prawdziwy, jak prawdziwi
są ludzie z Północy i jak prawdziwe jest tamto życie? Jaki zapach wypełnia
surowy w swej prostocie czum, dom, w jakim się mieszka w tajdze? Jakie to
uczucie: siedzieć przy ognisku i otulać się skórą renifera, rozgrzewając w
cieple bijącym z paleniska dłonie skostniałe na pięćdziesięciostopniowym
mrozie? Co jest prawdą, a co iluzją? Co bardziej unieszczęśliwia: niedosyt czy
nadmiar rzeczy? Czym jest droga? Czym jest dom? Co jest istotą życia? I jaki
horyzont jest mi bliższy: zachodni czy wschodni. Duch czy materia? Być czy
mieć?
Piotr Brysacz, Patrząc na Wschód, Fundacja
Sąsiedzi 2013
Dziękuję:-)
OdpowiedzUsuń