O
tym, jak nieprzewidywalny bywa los, boleśnie
przekonała
się główna bohaterka najnowszej powieści Anety Zamojskiej.
Zawikłana, pełna dramatyzmu historia Marty zdaje się sugerować,
że człowiek nie jest kowalem własnej egzystencji, a jego istnienie przypomina żywot marionetki z fraszki Jana Kochanowskiego, która nie ma wpływu na własny los, kukiełki kierowanej niezależną od niej, fatalistyczną siłą.
Aneta
Zamojska udowadnia, że powieść dla kobiet nie musi ociekać
lukrem. W historii
bohaterki przeglądamy się jak w lustrze, odnajdujemy odpryski
własnych przemyśleń i doznań, własnych traum i życiowych
zakrętów. Razem z nią pogrążamy się w depresji, spadamy na dno
rozpaczy, rozpamiętujemy klęski, dokonujemy rachunku zysków i
strat, i gnani impulsem, silniejszym niż pragnienie śmierci, wciąż
z nową energią i nadzieją zrywamy się do życia, wracamy na
wyżłobione przez los koleiny trwania, nie zatracając się bez
reszty w żałobie, rozgoryczeniu i żalu. Uśmiech J. to
książka niepokojąca, zanurzona w odmętach życia, przenikająca
autentyzmem, pełna zaskakujących zwrotów wydarzeń, niedopowiedzeń
i tajemnic, angażująca czytelnika do ostatniej strony. Autorka
niczego nie rozstrzyga, nie stawia kropki nad i. Otwarte zakończenie
pozwala czytelnikom snuć własną wersję wydarzeń.
Pełne
dramatyzmu perypetie Marty prowokują do zadania sobie wielu
nurtujących pytań, na które trudno udzielić rozstrzygających
odpowiedzi. Kto – lub co – pisze scenariusz naszego życia? Czy
mamy wpływ na to, jak się ono potoczy? Czy potrafimy odnaleźć
sens w dramatycznych doświadczeniach i stawić czoła ironii losu?
Czy będziemy w stanie się zbuntować? A może naszym powołaniem
jest zaakceptować swój los? Pogodzić się z przeznaczeniem, choć
wszystko w nas krzyczy, żeby zaprotestować, powiedzieć: dość!
Czy w obliczu klęski jesteśmy w stanie zapanować nad instynktem
samozagłady, odnaleźć utraconą nadzieję, podnieść się i żyć,
choćby ze względu na najbliższych? Czym jest nasze życie? Do
czego zobowiązuje? Ponoć nic nie dzieje się przypadkowo – czy
zatem jesteśmy w stanie doszukać się celu w tym, co nas spotyka,
przyjąć z pokorą i spokojem swój los, choćby jego okrucieństwo
odbierało nam wiarę w siebie, w przyszłość, w najbliższego nam
człowieka? Ku czemu wiodą nas trudne doświadczenia, które nam
zsyła? Czy wszystkie życiowe próby dzieją się po coś? Czy coś się
za nimi kryje? Czy jesteśmy w stanie odszyfrować przesłanie, jakie
za sobą niosą? A może za ich fasadą są tylko nicość, pustka,
absurd? Czy znajdziemy w sobie odwagę, by się z nimi zmierzyć? Czy
po prostu się poddamy, nie podejmiemy kolejnego wyzwania, wycofamy
się z gry, jaką jest nasze życie? Zakończymy ją w połowie…
Uśmiech J. skłania czytelnika do przewartościowania takich życiowych paradygmatów, jak przeznaczenie, miłość, szczęście, prawda. Na ile to ty jesteś kreatorem własnego życia? A może twój los jest splotem pozbawionych znaczenia okoliczności? Czy to, co ciebie spotyka, to przypadek bez znaczenia, i czy jesteś w stanie odnaleźć sens w tym, co staje się twoim udziałem?
Nie mamy wpływu na wszystkie wydarzenia przytrafiające się naszemu życiu, ale may wpływ na to, jak je rozegramy. Zachęcona do lektury :) POzdrawiam!
OdpowiedzUsuńMarzena, dziękuję za komentarz. Całkowicie identyfikuję się z Twoim spostrzeżeniem, choć zdaję sobie sprawę, że bywa, iż nadmiar przeciwności i dramatów może złamać ludzką psychikę i wolę walki. Zapraszam Cię do wzięcia udziału w konkursie. Można wygrać tę powieść z autografem autorki.
OdpowiedzUsuńhttps://zaksiazkowani.blogspot.com/2017/12/usmiech-j-anety-zamojskiej-konkurs.html
Super! :)
OdpowiedzUsuńCo by nie mówić, czytało się naprawdę bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuń