29 kwietnia 2010

Blogiem a prawdą. Norma i uzus

Twardy (językowy) orzech do zgryzienia, czyli dziadek do orzechów poszukiwany...

Ponieważ od jakiegoś czasu funkcjonuję w świecie blogów i wiele razy zostałam skarcona za używanie w dopełniaczu i bierniku formy bloga, postanowiłam podrążyć nieco temat odmiany tego wdzięcznie brzmiącego, acz kłopotliwego w stosowaniu słówka.  Wszakże na stronie bloga (blogu) nie może zabraknąć choćby krótkiej refleksji językowej poświęconej kontrowersjom narosłym wokół blogowariacji deklinacyjnych. Skąd tyle wątpliwości? Wynikają one poniekąd z tego, że w najnowszych słownikach języka polskiego PWN brakuje ostatecznej odmiany tego wyrazu. Autorzy słowników wstrzymują się przed jej kategoryzacją. Najnowszy słownik ortograficzny języka polskiego PWN w ogóle nie zawiera tego hasła (Słownik ortograficzny języka polskiego PWN online). W Słowniku języka polskiego PWN online mamy jedynie enigmatyczne wyjaśnienie: blog "dziennik prowadzony przez internautę na stronach WWW" – nie ma żadnej informacji dotyczącej końcówek deklinacyjnych tego rzeczownika. Zajrzyjmy do słownika poprawnej polszczyzny... szukam. Szukam... nie ma, niestety, tego wyrazu (Słownik poprawnej polszczyzny PWN pod red. Andrzeja Markowskiego). O czym to świadczy? Na pewno nie o ignorancji językowej językoznawców, którzy przygotowali tak obszerne kompendium wiadomości związanych z poprawnością językową. Ostateczna wersja deklinacyjna wyrazu blog jest dopiero w fazie krystalizowania się. Według zasad poprawnościowych blog jako rzeczownik męski nieżywotny powinien w dopełniaczu przybrać formę blogu, w bierniku blog (analogicznie dom – domu, notes – notesu). Jak się jednak okazuje, w użyciu językowym,  zwłaszcza w środowisku informatycznym, zadomowiła się potoczna odmiana  tego rzeczownika, która odwzorowuje deklinację  charakterystyczną dla rzeczowników męskozwierzęcych (pies – psa, wilk – wilka), stąd blog ma dopełniacz bloga, równy biernikowi. 

W poradniku "Nowe słowa" (Wydawnictwo Hachette Livre, 2007) Jerzy Bralczyk tak oto komentuje niejednoznaczność deklinacyjną wyrazu blog:
Piszący je (blogi – moje uzupełnienie) charakteryzują się prowokacyjnie swobodnym traktowaniem reguł gramatycznych i ortograficznych. Mówią też bloga, nie blogu, odrywając blog od monologu i dialogu.
W wydawnictwie informatycznym, z którym współpracuję jako redaktor i korektor, wspólnie z redakcją doszliśmy do porozumienia, że w publikacjach będziemy stosować formę bardziej rozpowszechnioną, potoczną, czyli bloga, a nie blogu. Tę samą regułę stosujemy w odniesieniu do takich pojęć, jak HTML: w słowniku ortograficznym mamy w dopełniaczu HTML-u, jednak w publikacjach zapisujemy HTML-a, sugerując się tendencją dominującą w metajęzyku informatycznym.

Ciekawą odpowiedź na moje (i nie tylko moje) językowe wątpliwości, jakie wywołuje odmiana tego wyrazu, znalazłam w Poradni językowej PWN:
Wydawałoby się, że blog powinien się odmieniać jak log (dziennik pokładowy): logu i blogu. Choć taka forma jest rzeczywiście używana, wyszukiwarki internetowe pokazują, że częściej piszemy bloga. Może dzieje się tak przez analogię do e-maila i SMS-a, które należą do tego samego co blog kręgu pojęć związanych z nowoczesną komunikacją językową. Prawdopodobnie blog trafi do słowników jako rzeczownik dwurodzajowy, żywotno-nieżywotny. To, że nie oznacza istoty żywej, nie ma większego znaczenia. W polszczyźnie jest wiele rzeczowników żywotnych rodzajowo, a nieżywotnych znaczeniowo – w Innym słowniku języka polskiego PWN naliczyliśmy ich ponad 1000.
Mirosław Bańko
Co bardziej dociekliwym polecam również dyskusję w serwisie GoldenLine na forum grupy Korektorzy.

W świetle powyższych wyjaśnień czuję się rozgrzeszona ze stosowania w dopełniaczu i bierniku formy bloga. W tym przypadku uzus okazał się silniejszy niż norma.

Dopisek z 5 marca 2011:
Mamy już oficjalną, słownikową wersję odmiany wyrazu BLOG:
blog -ga, B.= D. a. M., -giem; -gów
 

37 komentarzy:

  1. ojej, już zapomniałam, że można takie rozmyślania snuć, dzięki za przypomnienie; i fajnie, że nie jesteś taka kategoryczna; nie lubię ludzi odrzucających "osiągnięcia" uzusu w imię słownikowej normy

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy wpis. Również używam formy "bloga". Język jest żywą tkanką i dąży do ekonomizacji. Łatwiej to nawet wymówić: bloga niż blogu. To ostatnie jest jakieś takie zbyt wymuskane - może dlatego też społeczność informatyków (mężczyzn przecież) nie przyjęła tej formy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znając życie i biorąc pod uwagę fakt, że język ulega ciągłym przekształceniom, jest to wszakże żywy twór, forma "bloga" zostanie zaakceptowana przez językoznawców, jako forma dopuszczalna i równie poprawna, jak "blogu". Przez wieki nasz język zmieniał się, ewoluował, w tym przypadku będzie tak samo. Wiele form gramatycznych używanych dziś kiedyś uznane byłyby za dziwoloągi i neologizmy. Więc jesteśmy świadkami tej językowej ewolucji. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję, zawsze kiedy muszę odmienić słowo "blog" mam wątpliwości :P A przyznaję, samej mi się nie chciało szukać rozwiązania, zajrzałam tylko do słownika jednego, drugiego, albo tego słowa nie było wcale, albo figurowało, ale nie zaspokajało mojej wiedzy więc stwierdziłam, że skoro językoznawcy jeszcze nie wiedzą, to ja też nie muszę:D Snu z powiek mi to nie spędzało, jednak dobrze wiedzieć!
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nad tym słowem się nie zastanawiałam. Przyjęłam odmianę słowa w sposób naturalny blog-bloga. Trochę papugowałam, bo tak mówi każdy.
    Postanawiam jednak nic nie zmieniać, podpierając się powyższym.
    Równocześnie zdaję sobie sprawę, że w naszym potocznym języku funkcjonuje tyle nawykowych błędów, które trudno jest wytrzebić. Po pierwsze dlatego, że o nich nie wiemy, a jak już wiemy, to czasem po prostu, nie korygujemy. Można nawet powiedzieć, że używamy języka często niechlujnie.
    Mówię my, żeby już taka całkiem nie bić się w piersi, ale chyba się uderzę... :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dostałam sygnał, że jest problem z zamieszczaniem komentarzy. Wprowadziłam trochę zmian w ustawieniach i mam nadzieję, że wszystko powinno działać. Czy nadal są kłopoty techniczne? W razie takowych proszę o sygnał. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja zamieściłam wcześniej komentarz, ale czekał na zatwierdzenie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Szalenie istotna kwestia. Dwuwariantowość jest męcząca. Na ogół unikam form ledwie dopuszczalnych, ale w tym przypadku męczy mnie nazbyt szlachetna wersja "blogu". Uzus jest tak silny, że argumenty tradycyjnej deklinacji brzmią jak lansowanie hiperpoprawności.
    Odtąd i ja będę rozgrzeszona.
    A swoją drogą: dyskusja na GoldenLine trwa od 2 lat! Niesamowite! Pisałaś tam jeszcze nie mając własnego bloga (!).
    ren

    ps.
    Trolle powinny dostać klapsa na gołą pupę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałaś tu obraźliwe komentarze? Ja dziś dostałam u siebie jakiegoś odjechanego, z kosmosu:/

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziekuje Ci bardzo za ten post!
    Rowniez czuje sie rozgrzeszona,bo czesto uzywam formy 'blogA',ale kilka razy zastanawialam sie,czy nie napisac 'blogU'...:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzień dobry!
    Zajrzałam tutaj i przyznaję, że się wciągnęłam ;)
    Wspaniała Przystań, Pani Profesor!

    Nie wiem, czy mnie pani rozpozna na zdjęciu, więc na wszelki wypadek się podpiszę :
    Agnieszka, pani uczennica z byłej 3GD ;)

    Pozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Używam formy "bloga". I mimo, że kulturę języka polskiego zaliczyłam całkiem dobrze, dobrze mi z tą formą :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Staram się być poprawna językowo zawsze i wszędzie i o każdej porze, ale forma "bloga" wkomponowała mi się lekko i naturalnie do czynnego słownika :)

    OdpowiedzUsuń
  14. ...........chyba na chwilę zamienię się w trolla i pobuszuję....
    fajne obietnice dają tu trollom :D
    ( taki niewinny żarcik)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znoszę "blogu", moim zdaniem brzmi sztucznie. O wiele bardziej odpowiada mi forma "bloga".
    Bardzo ciekawy temat i świetne źródła!

    OdpowiedzUsuń
  16. Językoznawcy sobie a życie sobie. "Blogu" brzmi nieco sztucznie. Oczywiście wszystko kwestia przyzwyczajenia. No i lepiej niż taki np blogasek :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Anno,
    praca redakcyjna uczy pokory wobec języka; na początku bardzo skrupulatnie stosowałam się do wszelkich nakazów słownikowych, do tego stopnia, że zamieniałam jedne konstrukcje – nawet poprawne, na inne, gdy w słowniku poprawnej polszczyzny znajdował się przy nich dopisek "lepiej". Z czasem nauczyłam się, że bywają takie konteksty, w których brzmią "lepiej" te mniej popularne zwroty. Podchodzę do niektórych norm dość elastycznie, ale oczywiście nie nonszalancko, bo jednak język ma swoje reguły. Są jednak takie słówka (uznaję je za nowomowę), które tępię. Nie lubię na przykład stosować słowa "kluczowy", wolę "podstawowy", "najważniejszy", "główny". Niektóre wyrazy po prostu brzmią nienaturalnie (w słowniku poprawnej polszczyzny jest sporo takich przykładów). Staram się unikać redundancji i upraszczać (posiada – ma, indywidualna jednostka – jednostka, niemniej jednak – niemniej [albo jednak], okres czasu – okres). Unikam też słów "modnych": wiodący (czołowy), znaczący (znaczny), konsumenci (klienci), kolektywnie (zbiorowo). :-))
    Zrobił się z moich niewinnych uwag miniwykład z kultury języka. ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  18. Naczynie,
    może wymowa bloga czy blogu to kwestia nawyku. Ja już mentalnie zrosłam się z tą formą zakończoną na -a, ponieważ nagminnie ją stosuję pod pretekstem redagowania publikacji z zakresu informatyki. Początkowo stosowałam formę "blogu", ale z czasem uświadomiono mi, że informatycy wolą "bloga" i żeby uszanować tę formę. I tak zostało. Ale chyba faktycznie "bloga" brzmi bardziej swojsko. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Matylda,
    wydaje mi się, że masz rację: forma "bloga" zostanie zaakceptowana przez językoznawców, jako forma dopuszczalna i równie poprawna, jak "blogu". Już na to wskazują wypowiedzi językoznawców. To jednak uzus wpływa na kształtowanie się normy językowej. Językoznawcy "nasłuchują" tendencji, które dominują w użyciu, i modyfikują reguły poprawnościowe. Do niedawna na przykład jedyną poprawną formą było "stawić czoło" (nie czoła), ale na skutek uzusu w najnowszym słowniku poprawnej polszczyzny obie formy są uznane za poprawne.

    OdpowiedzUsuń
  20. Tucha,
    cieszę się, że się na coś mogłam przydać. :-)))

    OdpowiedzUsuń
  21. Mota,
    czyli masz intuicję językową. :-) Intuicyjnie wiedziałaś, jakiej formy używać ["Przyjęłam odmianę słowa w sposób naturalny blog-bloga]. Faktycznie, "bloga" mówią niemal wszyscy. ["Trochę papugowałam, bo tak mówi każdy"]. Choć spotkałam się w internecie z piętnowaniem odmiany "bloga". Dlatego postanowiłam podjąć ten temat i trochę go podrążyć.
    Mota, każdemu zdarza się robić błędy językowe, nawet autorytetom, humanistom, językoznawcom ["Można nawet powiedzieć, że używamy języka często niechlujnie.
    Mówię my, żeby już tak całkiem nie bić się w piersi, ale chyba się uderzę... :D"]. Mota, nie musisz, nikt nie jest doskonały. Posłuchaj, jak mówią niektórzy dziennikarze; ile błędów językowych popełniają; najczęstszy – pełnić rolę: zamiast pełnić funkcję albo odgrywać rolę. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Tamaryszku,
    "dwuwariantowość jest męcząca". Kojarzysz Piotra Bałtroczyka? Podoba mi się, jak sobie pokpiwa z tej dwuwariantowości, mówiąc na przykład "blogu...a", tego trzeba posłuchać, nie da się tej jego maniery opisać. Ale ona jest taka Bałtroczykowa. :)) Jeśli go kojarzysz, to na pewno wiesz, o czym piszę.

    OdpowiedzUsuń
  23. Naczynie, napisałam mejla. Faktycznie jakiś anonim próbował tu wczoraj namieszać... :-(

    OdpowiedzUsuń
  24. Emocja,
    nasz kochany język polski... :-) Takich niuansów nie ma chyba w żadnym innym języku. na pewno nie w angielskim? Ten język wydaje mi się taki "logiczny". :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Gusia,
    witaj!!! :-) Oczywiście, że poznałam jedną ze swoich najbardziej rozpisanych uczennic. Cieszę się, że się odnalazłyśmy w blogosferze. Zajrzałam też do Ciebie na bloga i widzę, że nadal piszesz z lekkością i z wyobraźnią. Inspirująco.
    Pozdrawiam ciepło. :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Skarletko, bo ta forma jest jakaś taka poręczna. ;-)) A to "u" (blogu) wydaje się takie kłujące. Jak kolec. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Beatko,
    czyli znowu potwierdza się odczucie większości, że "bloga" brzmi naturalniej niż "blogu" ["Staram się być poprawna językowo zawsze i wszędzie i o każdej porze, ale forma "bloga" wkomponowała mi się lekko i naturalnie do czynnego słownika :)"]. Na szczęście zanosi się na to, że obie formy będą poprawne.

    OdpowiedzUsuń
  28. Lirael,
    dziękuję. I za miłe słowa, i za to, że nie piętnujesz tych, którzy używają formy "bloga". To się nazywa tolerancja językowa. ;-) Przydałoby się więcej tolerancji nie tylko w kwestiach językowych.

    OdpowiedzUsuń
  29. Nivejko, blogasek brzmi jak bobasek. Ale niektórzy kochają zdrobnienia. Co nie w smak językoznawcom. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  30. Jolanto,
    świetny tekst. Ciekawy, wnikliwy i wciąż aktualny. Dziękuję!

    Pozdrawiam serdecznie,
    Karol

    PS. Twoją stronę będę odwiedzał regularnie. Oaza czystej polszczyzny, aż chce się czytać. Tutaj można odetchnąć od tak powszechnego, językowego niechlujstwa.

    OdpowiedzUsuń
  31. Karolu,
    dziękuję!!! Cieszę się. Twoje słowa sprawiły mi ogromną radość. Tym bardziej że faktycznie w internecie – i nie tylko – króluje tumiwisizm językowy. Staram się zachęcać siebie i innych do dbałości o słowo. Zapraszam do nas częściej. Ja odkryłam Twoją stronę i chętnie na nią zaglądam. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  32. [Komentarz został podzielony na dwie części, ze względu na nie dający się usunąć - mimo skracania znacznie poniżej limitu - komunikat "Your HTML cannot be accepted: Must be at most 4,096 characters"]

    Z przykrością wyłamuję się z tej "litanii pochwał". Z przykrością nie tyle związaną z czynnością "wyłamywania się", ile z faktem powstania owego "chórku chwalców". Któż bowiem w nim się wypowiada ? Wyłącznie ci, którzy mają w rozważanej sprawie opinię, wynikającą bezpośrednio z ich własnego interesu: Jolanta w swoim dyskusyjnym od strony badawczej (ale czegóż wymagać od blogera/rki :-) ) wpisie legitymizuje ich zwyczaje językowe... Nic dziwnego, że ją popierają.

    Radość z tego, że "ktoś mnie popiera" jest zrozumiała, ale Autorkę powinno zmartwić to, iż nie napotyka w ogóle głosów polemicznych (chyba, że nie przychodzi jej do głowy, iż może on być niedoskonały merytorycznie :-) ).

    Nie jestem językoznawcą. Nie zamierzam polemizować z wynikami przedstawionymi przez Jolantę, ani tym bardziej sprawdzać jej argumentację - nie wiem, czy przedstawiła wszystko, co znalazła, czy zrobiła selekcję, odrzucając niepasujący jej materiał.
    Jestem też człowiekiem, który zdaje sobie sprawę, że nie da się zatrzymać nieuchronnego, że proces psucia języka polskiego zaczął się dawno temu. Pisze Jerzy Tyszkiewicz (http://naukowy.blog.polityka.pl/?p=614), nota bene umieszczając - może trochę złośliwie - odsyłacz do "Blogiem a prawdą. Norma i uzus":

    "W wielkim uproszczeniu: ustrój języka mówionego był demokratyczny, a pisanego arystokratyczny.

    W chwili obecnej stajemy się być może świadkami pewnej nowej fazy w procesie ewolucji języka. Wraz z powstaniem blogosfery i całego świata Web 2.0, pisanie dla tłumów czytelników stało się dostępne praktycznie dla każdego. [...]

    W wielkim uproszczeniu: ustrój języka mówionego jest demokratyczny, a pisanego staje się demokratyczny."

    Niestety, "demokratyzacja języka" jest tylko poprawnym politycznie określeniem "psucia języka".
    Oczywiście to zjawisko psucia języka w Internecie nie jest praprzyczyną problemu. To niedouczone językowo pokolenia dziennikarzy, reporterów telewizyjnych i polityków, a także - wstyd to przyznać - ludzi nauki, rozpowszechniając niechlujstwo językowe w telewizji, na wykładach, w reklamach (jawnie łamiących wszelkie zasady języka polskiego i upowszechniających obcojęzyczne kalki), propagują bezmyślną akceptację dla *wszelkich* wynaturzeń.

    witrak()
    [ciąg dalszy w następnym komentarzu]

    OdpowiedzUsuń
  33. [Komentarz został podzielony na dwie części – to druga z nich.]

    Nie uważam, aby normatywne ustalenia miały prawo bezwzględnie krępować żyjący, rozwijający się język (moglibyśmy utknąć jak kiedyś Francuzi). Popierałem i popieram import obcojęzycznych terminów technicznych, jeśli dotyczy to słów, które zwiększają różnorodność językową, bo to sprzyja zwięzłości i jednoznaczności wypowiedzi. Akceptuję przypadkowy niekiedy wybór fleksji dla importowanych słów, jeśli nie ma jasnych wzorców w utartych, powszechnie znanych regułach naszej mowy. Więcej: nie podoba mi się egzekwowanie niektórych z tych reguł "na siłę" - wbrew utartemu wieloletnią praktyką zwyczajowi, jak na przykład robi to jeden z popularnych miesięczników komputerowych, od jakiegoś czasu propagując "dezinstalację" w miejsce dawno zaakceptowanej "deinstalacji".

    Martwi mnie jednak, gdy przeciwko jasnej i niekłopotliwej w użyciu regule językowej występuję ktoś, kto ma właśnie kształtować przyzwyczajenia językowe "mas".

    Pani Jolanto! Czy naprawdę mamy zacząć pisać "od/z Microsofta", albo - wzorem reklam - "od Microsoft" ? Albo, czy słownictwo i pisownia rodem z onetowych komentarzy ma wyznaczać normę językową dla całego społeczeństwa ? Niektóre cytaty w Pani wypowiedzi można interpretować dwojako - czy pisząc na swoim *blogu* Pani "pochwałę bloga", wzięła Pani pod uwagę, iż utwierdzając *siebie* w wyraźnie słabej wierze "że tak jest dobrze" i tworząc "raz na zawsze" usprawiedliwienie przed samą sobą, zrobiła Pani krzywdę wielu *innym ludziom* ?
    Nie jest moim celem sugerowanie, że postępując w ten sposób, miała Pani "niecne zamiary". Ale - jak przeczytałem - jest Pani współpracownikiem wydawnictwa informatycznego i kształtuje (lub ma wpływ na kształowanie) politykę językową tegoż. W odróznieniu od części czytelników, od wydawnict oczekiwałbym pewnego konserwatyzmu, a od ich ekspertów - odpowiedzialności w wymiarze wychodzącym ponad osobiste przyzwyczajenia i wygodę.

    witrak()
    PS. Zgadzam się z Karolem Rosiakiem co do przyjemności, płynącej z czytania tekstów w języku polskim ;-)

    OdpowiedzUsuń
  34. Witaj, Witraku.
    Chyba nie do końca zrozumiałeś mój wpis. Ale cieszy mnie Twój obszerny i bardzo wnikliwy komentarz. Dziękuję.
    Nie czuję się powołana do nadawania zmianom zachodzącym w języku statusu normy. Zwróciłam jedynie uwagę na to, o czym mówią "autorytety" – językoznawcy, autorzy słowników poprawnościowych, członkowie Rady Języka Polskiego. Nie selekcjonowałam materiału i przykładów wykorzystanych w poście. Dostępne mi źródła PWN-owskie zwracają uwagę na to, że w użyciu są dwie formy w dopełniaczu: zarówno blogu, jak i bloga (oraz w bierniku: blog - bloga), analogicznie do innego przykładu zaczerpniętego ze słownika ortograficznego PWN: czat (inform.) czatu a. czata, czacie; czaty, czatów a. chat [http://so.pwn.pl/lista.php?co=czat].
    Zatem nie ja sieję "herezje". Zwróciłam jedynie uwagę na występowanie w języku rzeczowników dwurodzajowych, żywotno-nieżywotnych; nie traktowałabym tego rodzaju zjawiska jako procesu psucia języka polskiego. Argumenty – inspirowane wypowiedziami językoznawców – zamieściłam w poście.
    Nie akceptuję wielu współczesnych tendencji językowych, choć może czas pokaże, że mój upór był bezsensowny, np. słowniki poprawnościowe już akceptują wiele z form dotąd traktowanych jako rażące błędy językowe, a ja wciąż odnoszę się do tych innowacji sceptycznie, np. stawić czoła (zamiast stawić czoło), dwojaki zapis wyrazów zakończonych literą –x (skrótowce, nazwiska, nazwy geograficzne, wyrazy pospolite): dotąd obowiązywała zasada, zgodnie z którą w przypadkach zależnych zapisujemy zamiast x – ks, np. Linuksa, Horteksu; obecnie dopuszczalne są obie wersje, w tym: Linuxa, Hortexu [http://www.rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=89:zapis-wyrazow-zakoczonych-liter-x&catid=43:uchway-ortograficzne&Itemid=59].

    Wydawnictwa stosują się do obowiązujących norm, a nie do widzimisię redaktora. Nie używam formy "bloga" z wygody, jest to efekt przemyślanej i długo dyskutowanej z innymi redaktorami i znawcami problemu decyzji, popartej argumentami językoznawców i autorów wydawnictw poprawnościowych.
    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Dociekliwe wyjaśnienie. Sama też miałam kiedyś ten dylemat, ale ostatecznie polubiłam formę "bloga". "Blogu" - brzmi dosyć sztucznie.

    Nie jestem wielbicielką niepoprawności językowej, ale zdaję sobie sprawę, jak trudno czasami ostatecznie rozstrzygnąć takie kwestie, jak powyższa. Siła uzusu jest wielka!!

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  36. Trochę stary wpis, ale zainteresował mnie, więc skomentuję.

    Nie wiem, co sztucznego czy wydumanego jest w formie "blogu" - dla mnie jest ona całkowicie naturalna, przede wszystkim z uwagi na odmianę wielu słów o takiej samej końcówce. Bloga brzmi jak rowera albo dywana...

    Ogólnie przykro to czytać, bo ostatnio uzus polega na równaniu w dół - ludzie po prostu nie czytają, nie mają obycia z językiem i stąd różne "deinstalacje" itp. Zresztą znamienne jest, że ten kwiatek wyrósł na gruncie informatyki. Za każdym razem, jak czytam teksty z interfejsu (bo chyba nie interfejsa? ;)) programów instalacyjnych, gul mi skacze na to, co tam widzę. Teksańska masakra piłą mechaniczną na języku. Chyba nie o to chodzi w uzusie.

    Pozdrawiam
    Kuba

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz. :-)