Dawno się nie widzieliśmy, więc już na wstępie ulegliśmy potrzebie opowiedzenia o wszystkich przeczytanych książkach w okresie dzielącym nas od ostatniego spotkania DKK, czyli od marca. Okazało się, że na fali były takie książki, jak „Rowerem przez świat w poszukiwaniu miłości z New Delhi do Borås” Pera J. Anderssona, „Sława i chwała” J. Iwaszkiewicza czy „Unorthodox. Jak porzuciłam świat ortodoksyjnych Żydów” D. Feldman. Po tej spontanicznej wymianie książkowych fascynacji nadszedł czas na pochylenie się nad książką Tayari Jones „Nasze małżeństwo”.
To bardzo dobra i ważna lektura. To książka szalenie aktualna. Powieść bardzo smutna, ale wyjątkowo prawdziwa. Przejmująco autentyczna. Takie i podobne głosy dominowały w trakcie spotkania. To lektura ważna i aktualna zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń rozgrywających się w USA, u podłoża których leżą rasizm i ksenofobia. Zamieszki na tle rasowym wybuchły w Stanach zjednoczonych po zamordowaniu George’a Floyda, czarnoskórego 46-latka. W powieści główny bohater — młody Afroamerykanin Roy, robiący karierę handlowiec, świeżo upieczony mąż utalentowanej afroamerykańskiej artystki Celestial, w efekcie nieszczęśliwego zbiegu okoliczności zostaje oskarżony o czyn, którego nie popełnił, i skazany na wiele lat więzienia. Zanim uda mu się udowodnić swoją niewinność i to, że padł ofiarą tragicznego zbiegu okoliczności, minie pięć lat, które Roy spędzi w więzieniu i które staną się próbą małżeńskiej lojalności i miłości. Wątek niesprawiedliwie oskarżonego za niepopełnione przestępstwo czarnoskórego bohatera przywodzi na myśl inne cenione przeze mnie opowieści — powieść „Zabić drozda” Harper Lee czy genialny film „Dwunastu gniewnych ludzi” w reż. Sidneya Lumeta.
Powieść bardzo smutna, ale wyjątkowo prawdziwa. Przejmująco autentyczna. W książce nie ma postaci czarno-białych. Każde z głównych bohaterów otrzymało możliwość opowiedzenia całej skomplikowanej historii z własnej perspektywy i w kontekście szerokiego tła rodzinnego. Na siłę związku rzutują też historie, często niełatwe, rodziców obojga bohaterów. Narracja została rozpisana na głosy oraz na listy, które nas zachwyciły. Podejmują one trud dogłębnego naświetlenia wszystkich niuansów składających się na relacje zachodzące między bohaterami, wszelkich emocji, wątpliwości, lęków, obaw, nadziei… Śledzimy losy Roya i Celestial od momentu dzieciństwa, dowiadujemy się, jak układały się relacje między ich rodzicami, odkrywamy historie małżeńskie poprzednich pokoleń, uzmysławiamy sobie, że „dom rodzinny to nie miejsce, do którego trafiamy, tylko takie, skąd wyruszamy”. „Domu się nie wybiera, tak jak nie wybiera się rodziny. W pokerze dostajemy pięć kart. Trzy z nich można wymienić, ale dwie zostają nam w ręku — rodzina i ojczyzna”. Urzekł nas styl, w jakim spisana została ta wielogłosowa narracja, zdradzający wrażliwość psychologiczną i empatię autorki, dzięki którym udało jej się stworzyć intymną prozę dotykającą prawdziwego życia i złożonych realiów, w jakich rozgrywa się opowiedziana historia małżeńska. Smutna historia, bo ileż w niej utraconych złudzeń co do samych siebie, próżnych wysiłków, które pozostają pobożnymi życzeniami, kiedy okazuje się, że wyobrażenia dotyczące nas samych, naszej roli i możliwości są dalekie od rzeczywistości, a wysiłki autentycznie podejmowane w celu spełnienia danych sobie i innym obietnic nie przystają do realności. Życie toczy się własnym nieprzewidywalnym nurtem, drwiąc z deklaracji, oczekiwań i podejmowanych działań. „Gdy człowiek planuje, Bóg się śmieje” — stwierdza bohater powieści. I potwierdza to zaprezentowana historia.
Rozłożenie narracji na głosy i wzbogacenie jej o elementy epistolarne pozwoliło nam zajrzeć w dusze i myśli bohaterów, lepiej zrozumieć ich emocje i motywy postępowania. Dzięki temu autorka ocenę postaci pozostawiła czytelnikom. Ale ta ocena nie jest łatwa. Książka pozbawiona jest nachalnego moralizowania czy sentymentalizmu. Mój szacunek wzbudziło to, z jakim pietyzmem autorka oddała złożoność tytułowej relacji. Nikt nie jest tu bez skazy, nikt nie jest doskonały, nie ma dobrych i złych, każdy ma jakieś słabości, które czynią go ludzkim i prawdziwym. Zakończenie współgra z takim kierunkiem narracji. Nie jest ani szczęśliwe, ani tragiczne. Jak to w życiu bywa. I mimo smutnej historii małżeńskiej — smutnej, ponieważ małżeństwo nie przetrwało próby — zakończenie książki budzi nadzieję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. :-)