Zębowa Wróżko? Gdzie się podziewałaś, gdy byłam mała? Dlaczego nikt mi nie powiedział, że istniejesz? Wracam myślami do dzieciństwa i próbuję sobie przypomnieć, czy otrzymałam pieniążek w zamian za pierwszy mleczny ząbek, który mi wypadł? Na pewno nie. Przecież takich przeżyć się nie zapomina. Owszem, pamiętam do dziś swoje obawy związane z wypadaniem mleczaków i potworne poczucie zagubienia. Nie wiedziałam, co się dzieje. Czy ktoś mnie za coś ukarał? Czy zrobiłam coś złego? Maluchy często mają poczucie winy, gdy dzieje się coś, czego nie rozumieją, a co je przeraża i wprawia w panikę. Tyle że ja nie miałam swojej wróżki Zębuszki. Okazuje się, że wróżki Zębuszki są bardzo pożyteczne. Ot, choćby taka przełożona Zębowych Wróżek ze "Świata dysku" Terry’ego Pratchetta, odpowiedzialna za "wymianę" dziecięcych zębów na ankhmorporskie dolary. Do ekwipunku przeciętnej wróżki Zębuszki należą: drabina, obcęgi, notesik z nazwiskami i adresami dzieci oraz sakiewka z monetami. Pojawia się na krótko w Wiedźmikołaju. Tym bardziej muszę przeczytać tę powieść, by choć w namiastce zrekompensować sobie traumatyczne przeżycia z dzieciństwa. Wiem, wiem... to były inne czasy. Nowinki zza żelaznej kurtyny, tym bardziej ze świata magii, docierały do nas ze znacznym opóźnieniem. Chociaż swoisty surrealizm, ale w jakże absurdalnym i okrutnym wydaniu, mieliśmy wtedy na co dzień. Może w takiej rzeczywistości po prostu nie było miejsca dla wróżek, które rozdawały pieniążki w zamian za zęby... Być może uznano je za agentki kontrwywiadu i zabroniono im wykonywania na naszym terenie ich tradycyjnych działań.
W przeciwieństwie do czasów mojego dzieciństwa obecnie na rynku wydawniczym jest sporo propozycji na temat wypadania mleczaków adresowanych do małego czytelnika. W bibliotece natknęłyśmy się na książkę Lauren Child z serii o sympatycznej parze rodzeństwa znanej z serialu telewizyjnego: Charliem i Loli. "Rusza mi się ząb, ale nie chcę być szczerbata!". Tytuł brzmi absurdalnie i tragikomicznie. Może z perspektywy dorosłego – tak. Ale dla malucha wkraczającego w okres "zrzucania skóry" wypadanie zębów to dopiero nie lada problem. Lola znajduje w tym trudnym okresie wsparcie w swoim starszym bracie, bardziej doświadczonym i znającym to skomplikowane zagadnienie z autopsji. Autorka przy okazji opowieści o wielkich problemach małych ludzi ukazuje wzajemne relacje między rodzeństwem. Starszy brat daje oparcie strapionej siostrzyczce, pociesza ją i uspokaja. W sukurs przychodzą również Loli koledzy Charliego, opowiadając o swoich przygodach związanych z wypadaniem mleczaków. Mnożą się zatem historie nie tyle krwawe, ile raczej zabawne i prowokujące do śmiechu. Ale Lola buntuje się przeciw tej nieuniknionej kolei rzeczy. Dopóki... dopóki nie dowiaduje się o wróżce Zębuszce. Czym byłby świat bez czarów... Od kiedy dziewczynka usłyszała, że w zamian za mleczny ząbek otrzyma w darze od wróżki pieniążek, uszczęśliwiona snuje plany, na co go przeznaczy. Strach mija. Panika ustępuje radości. A że wydatków jest sporo, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia i chciałoby się zakupić jak najwięcej wymarzonych zabawek, Lola z niecierpliwością wyczekuje na kolejne ruszające się mleczaki, tak aby mogła je spieniężyć u wróżki. Mali czytelnicy dowiedzą się ze szczegółami, jak przebiega "transakcja" wymiany ząbka na pieniążek. Tej zabawnej historii nie brakuje kolorów nie tylko za sprawą poczucia humoru, jakim wykazała się autorka książki, ale też dzięki barwnym, wyrazistym ilustracjom, stanowiącym ważny element historii. Szata graficzna rodem z telewizyjnej kreskówki bez wątpienia przemawia do dziecięcej wyobraźni – Tatianka oczu nie może oderwać od tych lśniących kolorami, narysowanych "dziecięcą" kreską ilustracji. Dominują tu żywe, często skontrastowane ze sobą barwy, układając się w ekspresyjną wizualną opowieść. Opowiastka o sympatycznym rodzeństwie jest adaptacją animowanego serialu, co objawia się poprzez prostotę języka, skrótowość, jeden główny wątek, któremu podporządkowana jest fabuła, dynamikę, oryginalność, przeniesienie akcentu z akcji na dialogi.
Polecam książkę wszystkim maluszkom czekającym na swoją wróżkę Zębuszkę.
Polecam książkę wszystkim maluszkom czekającym na swoją wróżkę Zębuszkę.
***
Zainteresowanym tematem polecam też inne publikacje:Shirley Barber, Magiczna podróż z Zębową Wróżką, tłum. Dorota Graboń, Publicat
Renata Piątkowska, Lemoniadowy ząb, wydawnictwo BIS
Paulette Bourgeois, Franklin i wróżka Zębuszka, ilustr. Brenda Clark, tłum. Patrycja Zarawska, Debit
Iwona Radunz, Thomas Rohner, Moje zęby. Dlaczego są i jak należy o nie dbać!, tłum. Agata Janiszewska, Debit
Iwona Radunz, Thomas Rohner, Moje zęby. Dlaczego są i jak należy o nie dbać!, tłum. Agata Janiszewska, Debit
Bartosz Niedziółka, Bajka o robaku zębowym, Colgate 2007
Jan Brzechwa, wiersz Natka-Szczerbatka
--------------------------------------------
--------------------------------------------
Lauren Child, Charlie i Lola. Rusza mi się ząb, ale nie chcę być szczerbata!, tłum. Ewa Rojewska, Media Rodzina
Książki możesz kupić tutaj: seria Charlie i Lola
Książki możesz kupić tutaj: seria Charlie i Lola
Też nie pamiętam żeby się pod moją poduszką jakaś Zębowa Wróżka pałętała. A Czarlika i Lulę (tak ich kiedyś nazywał Krzyś) uwielbiamy rodzinnie.
OdpowiedzUsuńO zębowej wróżce jest tez książeczka z serii z Franklinem (urocza)
Pozdrawiam :)))
Nivejko, zaraz uzupełnię post o tę pozycję. :)
OdpowiedzUsuńTak,ta seria z Franklinem jest swietna,moj syn uwielbia:)
OdpowiedzUsuńA co do Wrozki...moja Corka po takiej pierwszej wymianie pochwalila sie szczesliwa w szkole...a potem w domu oznajmila: "do Alexa chyba przyszla inna Wrozka,bo On dostal papierowy pieniazek..."
Moj Syn doczekac sie nie moze,dla niego jest to objaw doroslosci.Tracisz zeby,jestes juz duzy...:)
Swietny post dzisiaj!!!
Szymek, siostrzeniec i chrześniak męża jest aktualnie w fazie "zębuszkowej", ma uroczy szczerbaty uśmiech, tak więc Twoja lista lektur będzie nieocenioną pomocą przy kompletowaniu prezencików!
OdpowiedzUsuńPowinnyśmy zażądać od Wróżki Zębuszki rekompensaty za niepełne dzieciństwo - ja też nigdy nic nie dostałam za swoje ubytki i szczerby! :)
Uwielbiamy Charlie'ego i Lolę! A temat Wróżki Zębuszki szczerze mówiąc nie bardzo mi leży. Owszem Młodą ta wróżka też odwiedza, nie powiem że nie, ale jakoś nie lubię Jej. Jako dziecko chodziłam dumna i pokazywałam wszystkim zęba, a teraz ząb zszedł na dalszy plan zastąpiony większym lub mniejszym podarunkiem. Odwiedziny wróżki przerabiamy od roku. Obecnie moja córka ma już dwie stałe dolne "łopaty" natomiast nie ma górnych. Śmiejemy się z mężem że to wszystko się idealnie uzupełnia.
OdpowiedzUsuńTy to zawsze potrafisz wynaleźć świetne książeczki dla dzieci! Ja tak nie umiem :( Będę podkradać od Ciebie tytuły, moja córcia się ucieszy, bo lubi książeczki :) Franklina to muszę jej czytać kilka razy na dobę :)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o wrężkę Zębuszkę - do mnie też nie przychodziła. Ale nie żałuję. Było dużo innych fajnych rzeczy (moja babcia potrafiła wyczarować banana - tak bez okazji!).
Pozdrawiam :)
Wróżka Zębuszka była u nas po każdym zębie, a jak któregoś dnia zapomniała przyjść to potoczyły się wielkie łzy ... I przypomniało mi się jak przy którymś już z kolei zębie Wróżka nie potrafiła drobnych na szybko znaleźć i o poranku Charlie wykrzyknął "ooo, im starsza tym bogatsza" :)
OdpowiedzUsuńCiekawe zestawienie, Charlie i Lola oraz Franklin są nam znane. Resztę z miłą chęcią prześledziłam.
Pozdrawiam Jolu wieczorową porą :)
A i przed nami nawet 32 szanse by zakosztować słodyczy "Wróżki zębuszki". Z latami coraz mniej, ale za to Czarodziej eNefZetek będzie się opiekował naszą trzecią zmianą.
OdpowiedzUsuńA tak na serio- nerwowy temat- już na samą myśl o zębach, ich borowaniu, wyrywaniu itp- marszczy mi się skóra na różnych częściach ciała.
Dobrze,że przyszły ludzkie czasy i nasze dzieci oprócz prawdziwej profilaktyki, widzą jeszcze uśmiechniętą twarz stomatologa, który ma podejście do dzieci i wiele cierpliwości. O metodach i technikach już nie wspomnę.
O jeeeeju!
Nivejko,
OdpowiedzUsuńnie mamy TV i w związku z tym znam Charliego i Lolę tylko z tej książeczki, ale gdzieś czytałam, że serial cieszy się sporą popularnością. Dla Tatianki kwestia wypadania mleczaków to jeszcze abstrakcja, ale chętnie "czyta" tę książeczkę i widzę, że podobają się jej ilustracje. I to bardzo.
Emocja,
Franklin to pupil Tatianki i na pewno kupimy wkrótce "Franklina i wróżkę Zębuszkę", tym bardziej że rekomendujecie tę opowiastkę.
"Tracisz zęby, jesteś już duży" – myślę, że to właściwa filozofia. ;-)
Lirael,
dla mnie formą takiej rekompensaty było czytanie tej książeczki i pisanie o mleczkach i wróżkach Zębuszkach. Świetnie się bawiłam. :) Cieszę się, że moje pisanie może kogoś odrobinkę zainspirować. Ale coś w tym jest. Ja także znajduję inspirację na innych blogach, m.in. o książkach. To żywa skarbnica informacji i opinii.
Maleństwo,
a mi się podoba ta "legenda". Oczywiście jestem zwolenniczką umiaru i nie chciałabym celebrować wydarzenia, jakim jest wypadanie mleczaków, na zasadzie obsypywania maluszków drogimi prezentami. Ale trochę zabawy i "czarów"... dodaje uroku takim doświadczeniom.
Sylwia,
cieszę się, że polecane tutaj tytuły nie rozczarowują Ciebie. Sporo książek wypożyczamy z biblioteki dla dzieci - Tatianka została oficjalnie do niej zapisana i od kilku tygodni czynnie korzysta z jej zasobów. Wybór jest ogromny. Niestety, nie wszystkie książki można kupić, ale zawsze można wypożyczyć coś interesującego.
Virginio,
przy tej "bogatszej" wróżce musiało być bardzo zabawnie. :-)) A co do polecanych książek, na pewno mogę polecić - obok "Charliego i Loli" - książkę z Debitu "Moje zęby". Jest napisana przez specjalistę i opracowana przez pisarkę, która ją uprzystępniła dla dzieci, dostosowała językowo i mentalnie do ich możliwości i oczekiwań. Dość profesjonalne źródło wiedzy na temat zębów , przede wszystkim zachęcające do dbania o ząbki.
Mota,
dokładnie! :)) Ja właśnie jestem po leczeniu kanałowym. Polecam Ci lekturę: http://sufitologia.blogspot.com/2010/03/razem-razniej.html#comments
:-))
Bardzo ładnie piszesz o tej Wróżce Zębuszce. Ty w ogóle ładnie piszesz:)
OdpowiedzUsuńA my jutro idziemy na pierwszą wizytę Marty do dentysty!!!!
Pomysł wymieniania książek na dany temat skądś mi znany:)
Zębowa wróżka jest świetna, ale równie dobra jest bajka "Stefan Malutki" z polskim dubbingiem i Cezary Żak w roli Stefanka (lub jak mówi Tatunia- "Tefanka" Tytułowy bohater podkłada dzieciom pod poduszki pieniążki w zamian za każdy ząbek mleczny, z których myszki wykonują perły. Świetnie zrealizowana bajka dla dzieci. Jesteśmy z Tatunią jej wielkimi fanami:-)
OdpowiedzUsuńMonika, dziękuję. I kto to mówi... :-))
OdpowiedzUsuńPomysł znany, znany. :) No, przecież u Ciebie go podpatrzyłam. :) Ale muszę Ci powiedzieć, że na kilku innych blogach nierzadko też wymienia się pokrewne książki, pasujące do tematu. To jest świetny pomysł. Akurat książkę "Moje zęby" redagowałam jakiś czas temu, więc pomyślałam, że przywołam jako przykład. I tym tropem podążyłam... i nazbierało się trochę przykładów. Ale też tematyka do takiej syntezy prowokuje.
Grzegorz, oj tak. ;-))
OdpowiedzUsuńAAAAAAA! Wasze posty są specjalnie zamieszczone!!!
OdpowiedzUsuńWy na pewno wiecie, że w jednym zębie mam lekarstwo od roku......
Mamusiu....
:-)) Mota, czyżby leczenie kanałowe? :)
OdpowiedzUsuńCharlie and Lola:)) Jedna z moich ulubionych. Oglądam ją w oryginale ze względu na świetnie podkładany angielski dubbing - majstersztyk. Nie znam książki ale bajkę śledzę ze swoim 20 letnim synem dla ćwiczeń językowych - mówią tak pięknie,że zapiera nam dech w piersi:)))))
OdpowiedzUsuńO zębach to ja nie lubię rozmawiać. Wczoraj dzwoniła moja koleżanka - dentystka z pytaniem "Masz jeszcze zęby, bo dawno cię nie widziałam?" Brrrr....
A mnie ostatnio coraz bardziej zaczynają interesować pozycje do biblioteczki dziecięcej:) I znajduje u Ciebie wiele ciekawych pomysłów. Co do Wróżki Zębuszki - ja jej nie poznałam, ale o jej istnieniu uświadomił mnie kiedyś mój wszystkowiedzący mąż, który już zdążył "zarabić" na wypadaniu zębów:) A jest w tym samym wieku, co ja...
OdpowiedzUsuńNajwidoczniej różnie to bywało...
Pozdrawiam!
Phi, a ja to pamiętam borowanie bez znieczulenia :( Nie wiem dlaczego tak zapamiętałam akurat ;)
OdpowiedzUsuńCzarny Pieprzu,
OdpowiedzUsuńtematyka dentystyczna u mnie ostatnio na topie. Właśnie uratowano mi zęba, który o włos byłby do wyrwania. Ale teraz mają takie cuda-wianki w prywatnych klinikach stomatologicznych, że aż dech zapiera z wrażenia. I z powodu cen również.:-)
Muszę z ciekawości kiedyś obejrzeć sobie Charliego i Lolę z angielskim dubbingiem. :)
Inez,
czyżby na coś się zapowiadało? :)
Beatko,
borowanie - kiedyś, przed laty, zawsze mi się kojarzyło z wierceniem wiertarką udarową. ;-) Trudno zaiste uwolnić się od takich koszmarów. Teraz to ja się nawet borowania bez znieczulenia nie boję. Teraz jest sprzęt innej generacji. A borowanie brzmi jak bzyczenie komara. ;-)
Ej tam... Zwykła przezorność;)
OdpowiedzUsuńwygrzebałam ząbki moich dzieci... zębowa wróżka byłam, to był piękny czas!
OdpowiedzUsuńMargo, to pięknie. :) Ja będą nią za kilka lat. Pozdrawiam z nieśmiałą wiosną w tle.
OdpowiedzUsuńU nas jeszcze Wróżki Zębuszki nie było, ale to bardzo ciekawa postać i dobry pomysł na oswajanie dzieci z tematami okołozębowymi:) Tomek nie może się jej wprost doczekać:))) A ja muszę szykować kasę, bo tych zębów trochę jest i to wszystko razy dwa! Znamy tę część z Charlim i Lolą - wprost uwielbiamy. Nie znamy wersji telewizyjnej i przysłowiowo nas zatkało, jak ich poznaliśmy w książkach. Pamiętam jak mój dwulatek wpadł do kuchni zimą i zawołał - a mało potrafił wtedy powiedzieć- Naj (coś tam coś tam) lubim śnjeg na siecie!!!! Co miało znaczyć tyle co: Najbardziej na całym świecie lubię śnieg - to też z Charliego i Loli:)
OdpowiedzUsuńbe.el, mnie cieszy to, że jest coraz więcej propozycji na temat w ofercie wydawniczej. U nas tematyka okołozębowa jest na topie, ponieważ mentalnie przygotowujemy się z Tatianą do pierwszej wizyty u dentysty. Strasznie mnie to stresuje. Tatianka ogólnie nie przepada za doktorami, pielęgniarkami, badaniem, lekarstwami. Ale czytanie książek o ząbkach i dentyście rokuje zmianę w jej nastawieniu. :) Oby.:)
OdpowiedzUsuń