Marcinowi Malickiemu zawdzięczamy pewne postępy naszej pociechy w dziedzinie, zwanej bardziej naukowo, samoobsługowej.
Termin brzmi dziwacznie, ale – jak głosi literatura fachowa – czynności samoobsługowe u dziecka to między innymi mycie się, ubieranie, samodzielne spożywanie posiłków, załatwianie czynności fizjologicznych i tego typu cuda-wianki. Ktoś, kto jest rodzicem dwu-, trzylatka, wie, o czym piszę. Wiele razy zdarzało się, że Tatiana, z czystej przekory, a może tylko dla niej zrozumiałego widzimisię, nie dała się namówić za żadne skarby na mycie rąk po skorzystaniu z toalety czy na mycie zębów. Motywy takiego uporu są często dla nas niezrozumiałe i bywa, że NIE naszej pociechy
wprawia nas z bezradność graniczącą z desperacją. Dlatego, gdy któregoś razu natknęłam się na książeczki pana Malickiego, ujęte w serię o wdzięcznej nazwie PIERWSZE CZYNNOŚCI, postanowiłam wypróbować kolejny sposób, by podjąć wysiłek uspołecznienia czy – jak kto woli – ucywilizowania Tatiany.
Jakież było moje zdziwienie. Bohater wszystkich książeczek serii, Kacper, stał się na jakiś czas ulubieńcem Tatiany. Identyfikowała się z nim również z tego powodu, że Kacper – podobnie jak ona – ma swoją ukochaną pluszową zabawkę, pluszowego króliczka (Tatianka nie rozstaje się nigdy ze swoim pluszakiem Fredziem).
wprawia nas z bezradność graniczącą z desperacją. Dlatego, gdy któregoś razu natknęłam się na książeczki pana Malickiego, ujęte w serię o wdzięcznej nazwie PIERWSZE CZYNNOŚCI, postanowiłam wypróbować kolejny sposób, by podjąć wysiłek uspołecznienia czy – jak kto woli – ucywilizowania Tatiany.
Jakież było moje zdziwienie. Bohater wszystkich książeczek serii, Kacper, stał się na jakiś czas ulubieńcem Tatiany. Identyfikowała się z nim również z tego powodu, że Kacper – podobnie jak ona – ma swoją ukochaną pluszową zabawkę, pluszowego króliczka (Tatianka nie rozstaje się nigdy ze swoim pluszakiem Fredziem).
Kacper uczy się sam korzystać z nocnika – "Mój kolega nocnik", ubierać się – "Sam się ubieram!", sprzątać po sobie – "Już sprzątam!",
a poza tym odkrywa, że mycie się jest fajne – "Lubię mycie!".
Przez miesiąc, może dwa, dzień w dzień, była to ulubiona lektura naszej latorośli. Ale było warto. Książki są ciekawie i dość zabawnie ilustrowane.
Na koniec dodam, że teraz, podczas ubierania się Tatiany czy mycia, ilekroć słyszę Tatiankowe "ja kama (sama)" lub "trzeba pokonać potwory-zarazki", uśmiecham się pod nosem, dziękując panu Malickiemu za wykreowanie postaci rezolutnego Kacperka, który stał się natchnieniem dla naszego, wydawałoby się, niereformowalnego maluszka.
Co by to było gdyby nie książki:) Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza gdy zawodzi autorytet rodzicielski. ;-)
OdpowiedzUsuńKtoś znajomy przysłał mi tę recenzję. Jest mi niezwykle miło, nie sądziłem, że ktoś jeszcze pamięta te książeczki. A królika podsunęła mi fantastyczna ilustratorka tej serii, p. Dorota Szoblik z Bielska-Białej :). Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz i za odwiedziny. Pozdrowienia dla pani Doroty. :) Książeczki służą obecnie innemu maluchowi z równie dobrym skutkiem. :-) Serdeczności.
Usuń