Tatianka uwielbia chodzić do przedszkola. Pierwszy tydzień był nieco burzliwy, żeby nie rzec traumatyczny – i dla niej, i dla nas, rodziców. Odkąd bowiem rozpoczął się czas przedszkola, nasze poranki zrosły się z pewnym bolesnym rytuałem, który przy okazji przygotowań do wyjścia stworzył się samoistnie. Ceremoniał obejmował głównie pełne dramatyzmu krzyki kontestacyjne naszej latorośli i próby uniknięcia peregrynacji na ulicę Widok. Tu, w tym uroczym zakątku na wzgórzu, mieści się wybrana przez nas ostoja edukacji przedszkolnej. Wraz z nadejściem drugiego tygodnia tej pozarodzinnej banicji nasza córka zaczęła wykazywać oznaki świadczące o zaadaptowaniu się w nowym miejscu. Śmiem nawet twierdzić, że graniczyło to z fascynacją. Osuszyliśmy zatem łzy rozpaczy, uspokoiliśmy roztrzepotane obawą o los naszego jedynego dziecka rodzicielskie serca i odetchnęliśmy z ulgą. Tatianka uwielbia swoją panią. Kiedy wraca do domu po całym dniu przedszkolnej przygody, słyszymy: "Ja się tuliłam do Bożenki". Albo: "Było mi smutno, Bożenka mnie tuliła". Tatianka mówi to z tak poważną minką, że aż serca nam się ściskają ze wzruszenia. Pani Bożenka potrafi pocieszyć; gdy robi się dziecku smutno i tęskno, znajduje ukojenie w ramionach pani Bożenki. I jak tu nie oddychać z ulgą, kiedy wszystko wskazuje na to, że nasza latorośl znajduje się pod czułą opieką.
18 stycznia 2010
Inicjacja
Tatianka uwielbia chodzić do przedszkola. Pierwszy tydzień był nieco burzliwy, żeby nie rzec traumatyczny – i dla niej, i dla nas, rodziców. Odkąd bowiem rozpoczął się czas przedszkola, nasze poranki zrosły się z pewnym bolesnym rytuałem, który przy okazji przygotowań do wyjścia stworzył się samoistnie. Ceremoniał obejmował głównie pełne dramatyzmu krzyki kontestacyjne naszej latorośli i próby uniknięcia peregrynacji na ulicę Widok. Tu, w tym uroczym zakątku na wzgórzu, mieści się wybrana przez nas ostoja edukacji przedszkolnej. Wraz z nadejściem drugiego tygodnia tej pozarodzinnej banicji nasza córka zaczęła wykazywać oznaki świadczące o zaadaptowaniu się w nowym miejscu. Śmiem nawet twierdzić, że graniczyło to z fascynacją. Osuszyliśmy zatem łzy rozpaczy, uspokoiliśmy roztrzepotane obawą o los naszego jedynego dziecka rodzicielskie serca i odetchnęliśmy z ulgą. Tatianka uwielbia swoją panią. Kiedy wraca do domu po całym dniu przedszkolnej przygody, słyszymy: "Ja się tuliłam do Bożenki". Albo: "Było mi smutno, Bożenka mnie tuliła". Tatianka mówi to z tak poważną minką, że aż serca nam się ściskają ze wzruszenia. Pani Bożenka potrafi pocieszyć; gdy robi się dziecku smutno i tęskno, znajduje ukojenie w ramionach pani Bożenki. I jak tu nie oddychać z ulgą, kiedy wszystko wskazuje na to, że nasza latorośl znajduje się pod czułą opieką.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. :-)