Nie ma to jak porcja czułych słówek przed południem. Nasza latorośl to zdecydowanie tak zwana córeczka tatusia. Jeśli ktoś miałby jakiekolwiek wątpliwości, wystarczy posłuchać strzępków dialogów w tonacji czułej, które udało mi się mimochodem zarejestrować...
Grzegorz: Moje słoneczko, mój aniołek... (buziaczek)
Tatianka: (chowa się w objęciach taty)
Grzegorz (rozpływa się w zachwytach): Kocham cię.
Tatianka (szczęśliwa): Ja tes cie kocham.
Grzegorz (rozanielony): Moja Tatianka słodka..
Tatianka (wniebowzięta): Moja tata słodka.
Chwilo, jesteś piękna, trwaj wiecznie...
:-))
OdpowiedzUsuń:)) Szkoda, że nie dają się zakonserwować na wieczność:)
OdpowiedzUsuńOj, szkoda. :-)
OdpowiedzUsuńZnalazłam w necie aforyzm, który tak mi się spodobał, że nie mogę się oprzeć, by go nie zacytować:
Dzisiejsze nieśmiałe dziecko to to, z którego wczoraj się śmialiśmy.
Dzisiejsze okrutne dziecko to to, które wczoraj biliśmy.
Dzisiejsze dziecko, które oszukuje, to to, w które wczoraj nie wierzyliśmy.
Dzisiejsze zbuntowane dziecko to to, nad którym się wczoraj znęcaliśmy.
Dzisiejsze zakochane dziecko to to, które wczoraj pieściliśmy.
Dzisiejsze roztropne dziecko to to, któremu wczoraj dodawaliśmy otuchy.
Dzisiejsze serdeczne dziecko to to, któremu wczoraj okazywaliśmy miłość.
Dzisiejsze mądre dziecko to to, które wczoraj wychowaliśmy.
Dzisiejsze wyrozumiałe dziecko to to, któremu wczoraj przebaczyliśmy. [...]
— Ronald Russell
:) Moja córeczka jest chyba jednak córeczką mamusi. Potrafi nagle przerwać zabawę podbiec od mnie,przytulić i powiedzieć "Mamu , kogam..." (kocham) Zdecydowanie też nas podzieliła. Ja jestem tą o tulenia a tata od zabawy.Gdy mąż wraca z pracy od razu ciągnie go za ręce do sypialni. Taki ich rytuał. Po pracy przychodzi pora na zabawy i turlanie się po łóżku :)
OdpowiedzUsuńDzieci są cudowne.
Moja młodsza ma właśnie ostatnio "fazę" na miłość tylko do taty czyli mnie :)I wszystko muszę przy niej robić, bo Mama się "nie nadaje" :) Fajne takie oddanie, ale na dłuższą metę męczące. Zwłaszcza jak tak robią dwie córki :)
OdpowiedzUsuńU nas też czułości. Córka bierze moją twarz w obie malutkie dłonie i słodko składając dzióbek mówi: "Moja mamusia":)
OdpowiedzUsuńA Janek zawsze musi być do mnie przyklejony... tak się jego czułość wyraża.
Cudne dialogi...
OdpowiedzUsuńdzieci są naszym odzwierciedleniem.
Kochają tak jak ich nauczymy:)
Takie chwile kształtują osobowość na całe życie. Dobrze że ma komu to mówić... :)))))
OdpowiedzUsuńCudny dialog. Choć ostatnio mój dwulatek dość często mówi: Nie lubię mamy. Nigdy nie lubiłem mamy! I co ja mam zrobić:) No i cytat pana Goethego jest moim ulubionym.
OdpowiedzUsuńSłodkie chwile...
OdpowiedzUsuńa za chwilę... słodkie wspomnienia zostaną:)
Pozdrawiam:)
Supersłodko się zrobiło :) Tak jak lubię :) Moja córcia często mnie rozbraja, kiedy podchodzi i mówi "Mamo, jesteś fajna, wiesz?" albo "Mamo, lubię cię" itd.
OdpowiedzUsuńJolu, ten aforym, który zamieściłaś w komentarzu bardzo do mnie przemawia. Jest taki prawdziwy. Mam nadzieję, że moje dziecię będzie roztropne, zakochane, mądre, serdeczne itd.
Pozdrawiam :)
Ps. Wracając do wpisu o przedszkolu - właśnie oswajamy je, chodząc na zajęcia dla przyszłych przedszkolaków z rodzicami - raz w tygodniu na godzinę. Taki klubik w przedszkolu, do którego chcemy zapisać córeczkę :)
Medola, Latarniku,
OdpowiedzUsuńU nas są chwile i dla mamy, i dla taty. Te sympatie i potrzeby rozkładają się raczej równomiernie. Są rzeczy, które Tatiana lubi robić tylko ze mną (wybrane zabawy, czytanie, usypianie, czułości itp.), a są też takie, które są tylko do zrobienia z tatą (na przykład bardziej dynamiczne zabawy, noszenie na rączkach, czułości do kwadratu itp.).
Naczynie_gliniane, ależ to jest słodkie. Piękne.
Nivejko,
zgadzam się z Tobą. Nasze pociechy są naszym lustrem. Sama widzę, jak Tatianka nas naśladuje, czasem też bezwiednie odzwierciedla takie nasze reakcje, co do których żałujemy, że się nam napatoczyły. Mówię tu zwłaszcza o sobie, bo Grzegorz jest uosobieniem cierpliwości. :-)
Cała ja,
to prawda. Bardzo się teraz narzeka na szkołę i nauczycieli, a to przede wszystkim dom i rodzina kształtują wnętrze i postawy dziecka. Szkoła je ma tylko dopełniać, wzbogacać. :-) Ale wychowywanie to bardzo trudne zadanie.
be.el.,
u nas też zdarzają się takie "krytyczne" chwile; dzieci bywają irracjonalne (niestety, czasem się na coś nie pozwala maluchowi i wtedy jest się tą nielubiana czy złą), ale nie wierzę, że Twój synek rzeczywiście Ciebie nie lubi. :-)
Ida,
otóż to. Dlatego teraz, dopóki mona, jak najwięcej z takich chwil czerpiemy. :-)
Przepraszam za literówki, Ida. :-)
OdpowiedzUsuńSylwia, zobaczysz, na pewno Twojej córeczce się spodoba w przedszkolu. Ja jestem dobrej myśli. :-))
A ten cytat o dzieciach rzeczywiście daje do myślenia. Odnoszę to siebie i do swojego braku cierpliwości (oj, zdarza się czasem, mea culpa). :-) Rodzicielstwo to wielka odpowiedzialność.
Córeczki tatusia zawsze są najlepsze :-).
OdpowiedzUsuńChoć jeszcze nie mam dzieci to uważam, ze dla takich chwil właśnie się żyje. To musi być coś cudownego usłyszeć "Kocham Cie" od takiej malutkiej istotki. Miłość w najpiękniejszej, bezwarunkowej postaci.
Pozdrawiam serdecznie i życzę całej masy kolejnych takich chwil :-).
Bardzo dziękujemy. :-)
OdpowiedzUsuń...a nie za duzo tej slodyczy na raz ??...nie zemdli Was ?:)
OdpowiedzUsuńWręcz przeciwnie. Ja cały czas czuję niedosyt. ;-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że to dziś pzreczytałam Twoją notkę, bo było mi tego potrzeba - od razu mi się bananowy uśmiech (czytaj szeoki, szeroki) na twarzy pojawił. Fajnie :-)
OdpowiedzUsuńMarpil, dziękujemy za odwiedziny. Dziecięca spontaniczność to faktycznie najlepsze remedium na zgryzoty. :) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuń