12 lutego 2010

Homo internetus o blogowaniu

Aż trudno uwierzyć, że jeszcze kilka lat temu byłam nieprzejednaną przeciwniczką technologii internetowej. Z uporem maniaczki utwierdzałam się w przekonaniu, że nigdy, przenigdy nie zamienię prawdziwych rozmów z prawdziwymi ludźmi na wirtualne, na poły autentyczne, na poły efemeryczne relacje. Nie wyobrażałam sobie, że byłabym w stanie wyrzec się zapachu i szelestu papieru, gdy długopis skrobie po nim przyjemnie w trakcie pisania listu. List elektroniczny kojarzył mi się z bezosobową odpersonalizowaną notką. Nie rozumiałam ekscytacji swoich znajomych, którzy spędzali przed monitorem komputera długie godziny, prowadząc konwersacje z kimś anonimowym. Trwałam w przekonaniu, że za pośrednictwem komunikatora czy zdawkowej poczty niewiele można sobie nawzajem przekazać, sprowadzając konwersację do skarłowaciałej językowo i wypranej z prawdziwych emocji powierzchownej wymiany informacji. Długo hołdowałam staroświecczyznie, zamykając się w muzeum swojej pogardy dla wielbicieli cyberświata. Był on dla mnie uosobieniem mistyfikacji. Anonimowości. Stroniłam od tego wynalazku, potem – już raczej dla zasady. Musiało stać się to, co nieuniknione. I tak oto któregoś dnia w moim domu zagościł komputer. Nastała nowa era. Epoka internetu. Cyberprzestrzeni. Blogosfery. 

Zanim wpadłam w sidła sieci ("sieć "wywoływała we mnie raczej nieprzyjemne konotacje: pułapka, przestrzeń klaustrofobiczna i wroga), internet był dla mnie uosobieniem anonimowości, która pozwala ludziom na bezkarność, chamstwo, wulgarność, banalność i bezgraniczną głupotę. Ale poznając ten świat, stopniowo odkrywałam zaułki, w których można odnaleźć cząstkę tego, co kocham. Mądrych, inspirujących ludzi, pasjonatów i pionierów niebanalnych pomysłów. W internecie można się nie tylko zgorszyć, ale też zainspirować. Tak jak w normalnym świecie. Uczę się rozumieć to niesamowite, budzące tyle skrajnych reakcji medium.

Któregoś razu natknęłam się w internecie na pokrzepiającą refleksję na temat kultury internetu. Autor tekstu, Edwin Bendyk, odwołując się do wypowiedzi pisarza i kulturoznawcy Umberto Eco, pisze na swoim blogu: 

Eco potwierdza bliską mi diagnozę, że kultura Internetu nie jest przedłużeniem telewizyjnej kultury obrazkowej, lecz powrotem do Gutenberga i kultury tekstu. [...] Czytamy i piszemy dziś więcej, niż kiedykolwiek w historii. Z tego też względu Eco nie obawia się o przyszłość książki, bo kultura tekstu wymaga wielu nośników. Książka jest ciągle nośnikiem najdoskonalszym, zarówno pod względem estetycznym, jak i ergonomicznym. Jest jak koło, raz wynaleziona nie zniknie, tak jak nie sposób zapomnieć koła. [...] 
Internet, niczym pudełko zwane wyobraźnią, zniewala i fascynuje. Sama łapię się na tym, że coraz bardziej porywa mnie swoim wartkim nurtem; do niedawna był on dla mnie całkowitą abstrakcją i kojarzył mi się z zalewem pustosłowia. Ale poznaję inne aspekty tego świata. Dostrzegam w nim możliwość autoekspresji – znajduję ciekawe blogi książkowe, witryny o książkach, ludzi o ciekawych pasjach. 

Fenomenu blogowania bronią niektórzy pisarze i krytycy specjalizujący się w tematyce współczesnej komunikacji medialnej. Dowartościowują oni zjawisko wirtualnych społeczności, dowodząc, że blogowanie przyczyni się do rewitalizacji życia publicznego, tym samym otwarcie występując przeciw komentatorom chcącym wirtualną rzeczywistość umieścić na marginesie prawdziwego życia, traktując jako niegroźną zabawę bądź formę ucieczki od realnych problemów*.  Publikowanie bowiem było dotąd zarezerwowane dla tzw. ludzi medialnych czy rozpoznawalnych. Teraz publikować może każdy. Jedynym ograniczeniem nie jest już brak wyobraźni czy talentu, lecz brak dostępu do internetu.

Robert Piłat, współczesny filozof, tak ujmuje to w swoim felietonie:  
Nigdy wcześniej jednostki nie miały tak taniego i społecznie akceptowanego środka autoekspresji. [...] Sfera publiczna ma swoje prawa i ograniczenia. Tymczasem, aby zaistnieć w Internecie, “wystarczy być”. 
Długo byłam przekonana, że blogi piszą ludzie niespełnieni, którzy uciekają od codziennych problemów w świat wirtualnej fantazji, dając upust swoim narcystycznym skłonnościom. Jakież było moje zdumienie, gdy poznając ten świat, zaczęłam odkrywać wiele wartościowych zakątków, dochodząc przy tym do wniosku,  że blogowanie może sprzyjać kształtowaniu osobowości i autorefleksyjności.   

---------------------------------------------------
* Źródło cytatów: Marcin Wiatrów, "Ja" na ekranie monitora. Prywatne strony domowe jako przedmiot zainteresowania nauk społecznychhttp://webinside.pl/artykul-199-prywatne-strony-domowe-jako-przedmiot-zainteresowania-nauk-spolecznych--cz-1.html

13 komentarzy:

  1. Nie przekazuję Kreativa, bo bym się zapłakał przy wyborze szczęśliwej siódemki, ale jedno powiem. Zmierzasz do postaci bloga o jakim marzę. Bloga rodzinnego. Niestety, Kitek twierdzi, że o książkach (i w ogóle) pisać nie potrafi, a chłopaki jeszcze za małe. Tobie zaś życzę wytrwałości i powodzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. :-)
    Rozumiem Twoje dylematy. Znam ten ból. Ale wyróżnienie – samo w sobie – zostało, mamy nadzieję, przyjęte. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście. Z prawdziwą przyjemnością. A jak wrócę z pracy, będę nim kłuł Kitka po oczach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie! Bazyl pisze o tym samym, co mnie urzekło od razu - wspólna pasja tworzenia. Problem jest mi bliski, bo mój mąż czasem narzeka, że mój blog okrada nas ze wspólnego czasu... i z cząstki mnie. A mój mąż to bardzo mądry człowiek, wiec wie, co mówi:)

    I oczywiście bardzo, baaaardzo dziękuję za wyróżnienie! Chce wierzyć, że to nie rewanż:)))

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. :-) Mój mąż bardzo mnie dopinguje; sporo mi pomógł: graficznie i nie tylko. Coś już nawet napisał. I obiecuje, że opublikuje na blogu swoją recenzję "Światłości w sierpniu" (jest tą książką bardzo zafascynowany).
    Inez, oboje zgodnie stwierdziliśmy, że Twój blog ma osobowość. Pewnie każdy ma, ale Kraina chwilowego zapomnienia nas zaintrygowała w sposób szczególny. Jest u Ciebie sporo poezji, a my kochamy poezję. Ale tej poezji nie brakuje też w sposobie, w jaki piszesz o książkach czy filmach. Taki typ wrażliwości do nas przemawia. Co nie oznacza, że inne blogi są mniej ciekawe. Każdy jest na swój sposób oryginalny i inspirujący (mam na myśli te, które mamy w naszych linkach). :-) A wybrać siódemkę z tylu wspaniałych blogów to istna udręka duchowa i moralna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Naczynie_gliniane, cieszę się, że nie sprawiliśmy Tobie przykrości tym wyróżnieniem. ;-) :-))) A na serio: jest to przyjemność i obowiązek. Odnoszę to do naszego bloga: tak sobie pomyślałam, że otrzymując takie wyróżnienie, trzeba się mocno starać, by sprostać wyzwaniu i udowodnić, że się na nie zasłużyło. Ja przez to spać spokojnie nie mogę. ;-) A w ogóle nigdy nie byłam zwolenniczką tego typu wyróżnień; już wolę łańcuszki czytelnicze. Ale nie powiem: miłe słowa sprawiają wiele przyjemności i mobilizują. :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Julu... Jestem pod tak wielkim wrażeniem, że po prostu po raz kolejny mi mowę odjęło.
    Zaczynając pisać bloga nawet nie przypuszczałam, że ktoś w ogóle zechce zawiesić na nim oko. A co dopiero wyróżnienie:)
    Bardzo ci dziękuję:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej, jak zwykle...
    PeeS. Wyróżnienie od osoby czytającej tak dużo jak Ty jest tym bardziej cenne:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nivejko, Twój blog to perełka. :-) Skutecznie się spisuje jako metoda na poprawę humoru, na śmiejącą się buzię od ucha do ucha, na uwolnienie się od złych emocji, na znalezienie dystansu, na zapomnienie o pochmurnym dniu... Naprawdę masz dar. I ilu czytelników. :-) A ja jestem jedną z nich.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo dziękuję!!! To bardzo miłe, że o mnie pomyślałaś. Mam nadzieję, że kolejne teksty, które będę zamieszczała, też okażą się interesujące. ;) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zacumowałam :) i od razu ten post zwrócił moją uwagę. Myślę, że tak jak w firmie, szkole, sejmie ;) tak i na blogu można robić dobrą lub złą robotę. Sama forma (przestrzeń wirtualna, do której każdy ma dostęp) jest wspaniała. Stwarza możliwości osobom i obszarom tematycznym, którym np. trudno "przebić się" w rzeczywistym świecie. Pozdrawiam Cię serdecznie. Ola - Bobe Majse

    OdpowiedzUsuń
  12. Olu, dziękuję. To prawda. Od jakiegoś czasu przestaję postrzegać blogosferę jako przestrzeń kuriozalną. Widzę, że odbija ona mechanizmy funkcjonujące w świecie rzeczywistym. tak jak w życiu, tak i tutaj staram się selekcjonować to, co wartościowe, od tego, co miałkie, głupie, płytkie. Załączam moc serdeczności. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz. :-)