Bywa, że po konwersacji z Tatianką długo się zastanawiamy, co może znaczyć słowo, którego użyła podczas rozmowy. I to wiele razy. Wczoraj na przykład usłyszeliśmy takie oto nowotwory językowe: gupa, kowa.
Zastanowił nas zwłaszcza ten pierwszy twór, bo jakoś tak podejrzanie nam się kojarzył. Długo dociekaliśmy, co mogą znaczyć. I, a jakże, wpadliśmy na trop, ale to dzięki kontekstom, w jakich zostały użyte przez naszą latorośl. Ale gdyby tak próbować zgadywać bez kontekstu... Ciekawe, na ile językowa wyobraźnia dorosłych sprostałaby wyzwaniu?
Ja bym obstawiała "głupia" i "krowa", choć pewnie nie to Twoje Dziecię miało na myśli :D Czasami też się zastanawiam, co też moja córcia do mnie mówi, ale coraz lepiej ją rozumiem. A może to ona coraz lepiej potrafi powiedzieć, co ma na myśli.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu :)
Dzieci często tworzą nowe słowa i ciężko czasem je zrozumieć. Najgorsze jest jednak, kiedy ciężko porozumieć się ze swoim pokoleniem (osobiście zaglądam do słownika slangu, jak z kimś rozmawiam...)
OdpowiedzUsuńGdyby chodziło o mojego Franciszka też przychylałbym się do "głupia krowa" :) ale ponieważ chodzi o niewiaste to nie mam pojęcia...
OdpowiedzUsuńI ja stawiam na "głupia krowa" chociaż słuchając czasem moich dziewczynek ..... ;)
OdpowiedzUsuńSylwia
OdpowiedzUsuńRobert
aeljot:
pomysły ciekawe i rzeczywiście nowotwory słowne Tatiany fonetycznie nawet pasują do Waszych propozycji. :-)) Ale oznaczają jeszcze coś innego. :-) Jako odrębne słowa, stosowane niezależnie od siebie. Na razie nie zdradzam ich znaczenia. :-)
jointina:
faktycznie, czasem, kiedy słyszę, jakim dialektem rozmawiają ze sobą młodzi ludzie, czuję się po prostu jak kosmitka albo przybysz z odległej epoki. Język straszliwie szybko ewoluuje. A ja za tym procesem nie nadążam, albo po prostu nie chcę nadążać. :-) Bardziej mi się podoba "tradycyjna" polszczyzna. Albo rozmówki dziecięce, bardzo twórcze skądinąd. :-) Warto zajrzeć tutaj: http://www.miejski.pl/a-0.html
Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać? :-)
Ja się nie podejmę odgadywania... bo pewnie i tak kulą bym w płot strzeliła. Ale o neologizmach wiem coś zdecydowanie. Nasz najmłodszy mówi tylko i wyłącznie neologizmami. I jak mu mówię, żeby "mówił po ludzku" (oczywiście z uśmiechem), to sie jedynie tajemniczo oduśmiecha:)
OdpowiedzUsuńja go raczej rozumiem. Wiem, że "tlala" to jest gitara, a już "tlatla" to klucze. Jest jeszcze "mimi", czyli ciniminis i "nono" czyli mleko:)
Chciałam tylko dodać, że za tymi słowami kryją się zdecydowanie bardziej subtelne treści, niż 'głupia' 'krowa'. ;-) Pierwsze jest nazwą bardzo przyjemną dla zmysłu smaku, drugie – odsyła do ptasiego świata. :-)
OdpowiedzUsuńnaczynie_gliniane, nigdy bym nie odgadła. Chyba bym nawet nie odróżniła 'tlala' od 'tlatla'. :-)
OdpowiedzUsuńPoddaję się;) Od kilku godzin kombinuję i nic. Nawet podpowiedź nic mi poza gumą nie zasugerowała.
OdpowiedzUsuńNa dobra sprawę to to może być wszystko;)))
A mi się wydawało, że zagadka nie będzie trudna, zwłaszcza w porównaniu z neologizmami serwowanymi przez synka naczynia-glinianego.
OdpowiedzUsuńW takim razie nie trzymam Was dłużej w niepewności:
'gupa' to zupa
'kowa' to sowa
:-D
Gdy już karty zostały odkryte, prostota skojarzeń wydaje się porażająca. :-D
OdpowiedzUsuńChyba będzie mi takich niespodzianek brakować, kiedy Tatiana zacznie "normalnie" mówić. A teraz zazwyczaj mamy: kłoń {słoń}, kować {schować} itp. Uwielbiam tego słuchać. :-)
nieźle! dobrze że poznałem odpowiedź, bo pewnie bym nie usnął dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńa ja myślę i myślę i dopiero teraz zobaczyłam, że zagadka już rozwikłana. Nie wpałabym. Każde dziecko ma swój szyfr, a kluczyk do niego zazwyczaj tylko najbliżsi ... choć czasem i oni się głowią godzinami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i walentynkowo. Dużo miłości dla całej rodzinki :)
Virginio, bardzo dziękujemy. :-) I Tobie również życzymy dużo miłości, nie tylko z okazji Walentynek. :-)
OdpowiedzUsuńWasza Tatianka budzi moje najlepsze myśli. Skojarzenia z moją Starszą, kiedy zamiast "kask rowerowy" z Jej ust padało "kasielolowy". Zupa przeszła mi przez myśl, ale szczerze mówiąc odrzuciłam tę sugestię. Natomiast sowa jest mistrzostwem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam zimowo i walentynkowo :-)))
Biję się w pierś, że oba pojawiły się w moich myślach kiedy chodziłam po domu i mamrotałam je pod nosem. Musztarda po obiedzie - niestety:))) A mogłam zabłysnąć!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMaleństwo
OdpowiedzUsuńTo jest niesamowite, że każde dziecko 'tworzy" inaczej. Jestem pewna, że dziecięcych odpowiedników słowa 'sowa' byłoby tyle, ile dzieci. 'Kasielolowy' – nigdy bym nie wpadła na to, że chodzi o 'rowerowy'. :-))
Czarny(w)Pieprz
Oj, żałuj, nie nie zaryzykowałaś i nie wpisałaś swoich wariantów. Ale miałabyś satysfakcję, że zgadłaś. :-D
Pozdrawiam walentynkowo. :-)
Ja to chyba wyjatkowo "rozbuchanej" wyobrazni tu nie zaprezentuje. Mi sie to kojarzy z " glupia" i "krowa". Wow! Tatianka moze teraz co niektorym czadu dac :) Pozdrawiam i dziekuje za odwiedziny:)
OdpowiedzUsuńNie wpadałabym :P też od razu myślałam o głupiej krowie... ale.. ja nie mam dzieci ;p to mnie tłumaczy :P choć troszkę :)
OdpowiedzUsuńAniu, Mała Mi, zdaję sobie sprawę, że dla kogoś niewtajemniczonego nowotwory językowe naszej trzylatki mogą brzmieć jak abstrakcja. :-) A te językowe byty wciąż się mnożą; nasze ukochane to:
OdpowiedzUsuńkoczek
koczuladka
makakra
:-))
Troche nie na temat
OdpowiedzUsuńpozwoliłam sobie wyróżnić waszego bloga znaczkiem Kreativ Blogger, pozdrawiam
http://notatkicoolturalne.blox.pl/2010/02/Krativ-Blogger.html
Eire, bardzo, bardzo dziękujemy. Więcej podziękowań i emocji na Twoim blogu, w komentarzu. :-)) Super!
OdpowiedzUsuńJolu, nie ma za co, lubie tu zagladac i te zapiski jakos tak trafiaja do mnie, to i nominacja byla akuratna. Zapraszam do siebie, mam dwa blogi, czytelniczy i dziennik, do zobaczenia w przestrzeni internetowej
OdpowiedzUsuń